Corvis Corax - stalowa ręka

Tabliczka czekolady? Corvis szybko ją rozpakował ułamał połowę i dał ją Leo.
- Nie no nie będę taki.
Powiedział z uśmiechem smakując czekolady.

Była to świetna, mleczna czekolada. Leo zadowolony wziął swoją połówkę i również się za nią zabrał. Było już bardzo późno.
- Hm, no to moze chodźmy już spać - powiedział Leo i ziewnął.

No dobra, czemu by nie.
- Wiesz może gdzie się ukrywa Lily?
Spytał w końcu włażąc do namiotu.

Nie musiał Ci odpowiadać, Lily spała już.
- Sam widzisz - powiedział Leo.
Po chwili chłopak położył się obok Ciebie i ziewnął.
- No to dobranoc - ziewnął.

Ciekawe czy teraz, jak już się wydało to Lily znów go zepchnie.
- Dobranoc.
Powiedział orvis okrywając się kocem.

Leo spał zaraz obok Ciebie. Nawet nie przybrał swojej bardziej ludzkiej postaci. W końcu zasnąłeś. Śniły Ci się jakieś poplątane urywki, nie wiedziałeś z czego... No i wszystko było zamazane. Obudziłeś się rano i Leo leżał na Tobie.

Ojej... no teraz to przesadził. Może i gruby nie był, ale na pewno najlżejszy też nie. Chociaż z innej strony było to dość fajne.
- No dobra. Dłużej nie dam rady.
powiedział w końcu niebieskowłosy przechylając się na bok, tak aby Leo się sturlał na ziemię.

Leo tylko coś zamruczał przez sen, chyba "Mamo daj mi pospać". Po chwili byłeś uwolniony od ciężaru chłopaka. Lily jak zauważyłeś już tu nie było, siedziała przed namiotem i popijała sobie wodę mineralną.
- Cześć - powiedziała widząc, że już nie śpisz.

Chłopak aż się zdziwił. przecież ona cały czas ostatnio spała.
- No cześć. I jak się masz?
Spytał wypuszczając Mew'a W końcu mieli dzisiaj spróbować opanować nowy atak.

- Cześć, a dobrze - powiedziała dziewczyna, wcinając jabłko. - A co u ciebie? - spytała.
Wypuściła swoje pokemony, a Venonat od razu zaczął biegać wokoło jak opętany.

Corvis zmrużył oczy.
- A dobrze. mam w planie poćwiczyć z Mew'em.
Po chwili niebieskowłosy zwrócił się do pokemona.
- Pamiętasz jak cię wczoraj wkurzaliśmy? Zbierz tę wściekłość w łapce a później gdy będziesz miał wypuścić energię wyobraź sobie, że zabierasz ją przeciwnikowi.
Pewnie to Drain punc od razu nie pójdzie. Jeśli w ogóle...

Lily dalej siedziała i jadła jabłko. Po chwili napiła się sporo mineralnej. Mew zaczął próby nauczenia się ataku, lecz mu niezbyt szło.
- Siemanko - w namiotu wyczołgał się w końcu Leo.

Nie szło... hm...
- Może to głupie co powiem, ale... Spróbuj wywołać w sobie pragnienie i rządzę zemsty. Jakbyś chciał przeciwnikowi zabrać wszystko razem z siłami.
Po chwili spojrzał w kierunku namiotu i pomachał do chłopaka radośnie.

Leo również Ci pomachał.
- Co się stało, Lily na nogach wcześniej niż my - zauważył rozbawiony chłopak i podszedł do was.
No i cały czas był w bardziej pokemoniej postaci.

Ciekawe jak szło Mew'owi.
- No dziwne, ale może się wyspała na zapas.
Powiedział Corvis spoglądając na pokemona.
- Daj z siebie wszystko, jakby od tego czy uda ci się odebrać siły przeciwnikowi zależało twoje życie.

W końcu Mewowi udał się ten atak. Stworek mimo wszystko był jednak zmęczony i po chwili sam wskoczył Ci do pokeballa.
- No o dziwo ani razu nie budziłam się w nocy - powiedziała Lily.
Venonat w pewnej chwili zaczął się zabawiać jakimś kamieniem grając nim jak w piłkę.

Ten to miał energii jakby ją dobrze spożytkować.
- Chodź Mew.
Powiedział chłopak ponownie wypuszczając pokemona.
- Zasłużyłeś na nagrodę.
Dodał dając mu trochę jedzenia i głaszcząc go po łebku.
- To dzisiaj idziemy dalej?
Powiedział w koncu do bardziej ludzkich towarzyszy.

Mew zaczął uradowany wcinać tą karmę.
- No - potwierdził Leo. - W końcu to już jest pewne, że mają twoją siostrę - powiedział.
Po chwili poleciał gdzieś przez przejście do odwróconego świata i wróci z warzywami. Cebuli nie było.

No to było trochę smutne...
- Mew nie przemęczam cie zbytnio?
Spytał chłopak pieszcząc malucha i łaskocząc go po brzuszku.

Mew pokręcił łebkiem, że nie i jak zacząłeś go łaskać po brzuszku to zaczął śmiać się jak opętany. Leo natomiast zabrał się za małe gotowanko z rana, przyśpieszając to trochę swoim niebieskim płomieniem.

Niebieski płomień? A to dziwne...
- Może trapinch też się pobawi.
Powiedział Wypuszczając pokemona i także go poczęstował karmą.
- Już 4 dni idziemy i zbytnio z miejsca sie nie ruszyliśmy.
Powiedział w końcu niebieskowłosy.

- No trochę się guzdrzemy - powiedział Leo.
W końcu Leo skończył gotować. Dziwne, że nie brał się w ogóle za gotowanie na początku podróży z wami tylko dopiero teraz.

Może po prostu skończyły się zapasy...
- No dobra szybko jemy i w drogę.
Powiedział chłopak zabierając się za swoją porcję, a gdy już skończył zajął sie pakowaniem.

To co upichcił Leo było świetne. Wkrótce byliście gotowi do drogi. Tym razem Lily złożyła namiot. Wkrótce już szliście. Ujrzałeś, że na pobliskiej łące w wysokiej trawie coś się przemieszcza.

O... coś ciekawego. Może to będzie pokemon warty uwagi.
- Trapinch zajdź go od tamtej a ja od tej strony i zobaczymy co tam jest.
Zaproponował chłopak spoglądając na Mew'a. Oby odzyskał już siły.