Corvis Corax - stalowa ręka

Corvis padł na ziemię i zaśmiał się głośno.
- Nigdy tak się nie bawiłem.
Powiedział po czym podniósł się, żeby kogoś jeszcze złapać w berka. Może tym razem... Mew.

Po chwili dopadłeś stworka. Zabawa trwała w najlepsze, z jakieś pół godziny jeszcze,kiedy wszyscy nie mieliście sił. Było wczesne popołudnie. Lily wyjęła z plecaka sok i nalała go wszystkim do plastikowych kubków. Dobrze zrobiła, bo strasznie chciało się wam pić.

Uf... ale przynajmniej było wesoło.
- Koniec treningu na dziś maluchy.
Powiedział Corvis sącząc swój sok. Następnie podszedł do Leo i dał mu buziaka.
- Najlepsze chwile mojego życia.
Szepnął cicho.

Leo się uśmiechnął.
- To się cieszę - powiedział i odwzajemnił buziaka.
Po niedługim czasie odpoczęliście i mogliście ruszać w dalszą drogę.

Ciekawe czy pokemony choć trochę krzepy nabrały.
- I jak, czujecie się silniejsi?
Spytał Corvis idąc dalej ścieżką.

Aaa no tak... + 0,8 do lv
_________

Pokemony kiwnęły twierdząco łbami. Nadmiar energii miał ciągle Venonat, który szedł w stylu Gangam Style...
- Normalnie dać go do jakiegoś show tanecznego - zaśmiał się Leo.

H... a gdyby go tak zmęczyć.
- Venonat poniesiesz może namiot?
Spytał Corvis chcąc zmęczyć do reszty pokemona.

Venonat podskoczył i pisnął twierdząco. Po chwili zaczął nieść poskładany namiot, spod którego ledwo go było widać. Szliście po tym z godzinę a on nadal miał siły, nawet sobie stepował trochę w międzyczasie...

No bez przesady. On chyba jest jakiś napromieniowany czy coś.
- Nie wierzę w tego pokemona.
powiedział w końcu Corvis zaglądając pod namiot.

Venonat dalej sobie wesoło tupał.
- Ja też, on chyba na jakimś dopingu chodzi... Lily, przyznaj się - szturchnął dziewczynę w bok rozbawiony.
- Ja mu nic nie daję - powiedziała dziewczyna.

Corvis z niedowierzaniem obserwował pokemona.
- Daleko do tego morza?
Spytał dalej patrząc na Venonata. Ten to mógłby trenować dzień i noc normalnie.

- Pojutrze tam będziemy - powiedział Leo.
- Chyba go nie ewoluuję - powiedziała w pewnej chwili Lily, patrząc się na swojego pokemona dźwigającego namiot.

Pojutrze. O matko, tyle drogi jeszcze.
- Szkoda,że nie mam jakiegoś dużego latającego pokemona.
Zasmucił się Corvis. Latanie bardzo by się przydało.

- My możemy latać, ale Lily nie - westchnął Leo. - A z uniesieniem byłoby ciężko - dodał po chwili.
Dziewczyna zrobiła minę w stylu: "Coś mi sugerujesz?".
- Eee spokojnie, spokojnie... - powiedział Leo, widząc jej reakcję.

Nie żeby specjalnie ale wyszło na to, że jest gruba.
- Hm... to dragonite albo coś by się przydało.
Powiedział Corvis śmiejąc się z fopa Leo.

Lily dalej szła obrażona, ale przecież gruba wcale nie była... Leo nieźle wypalił i nie wiedział teraz jak to mógłby odkręcić, ale dziewczynie znowu humor się popsuł totalnie.
- Może uda mi się coś złapać - powiedział zamyślony chłopak.

Corvisa niezmiernie bawiła ta sytuacja.
- Oby nie katar.
Rzekł po czym zbliżył się do dziewczyny.
- On nie miał na myśli tego, że jesteś gruba. Po prostu wątpi w swoje siły.
Szepnął jej cicho do ucha żeby nie urazić Leo.

- Mhm... - mruknęła tylko dziewczyna.
Leo zaczął latać po okolicy aż w końcu zniknął w pobliskim lesie. Chyba szukał tego większego latającego pokemona...

Może coś znajdzie.
- Czekamy na niego czy idziemy dalej?
Spytał niebieskowłosy spoglądając na zegarek.

- Chodźmy, znajdzie nas po drodze - powiedziała Lily.
Venonat dalej dźwigał ten namiot i podskakiwał nawet... Chyba musielibyście mu wpakować na grzbiet Wailorda, żeby się zmęczył.

Wailord... steelix by się przydał do tego.
- Dobra.
Zgodził się chłopak i poszedł z Lily na przód.

Szedłeś z Lily dobre dwie godziny, aż w końcu przyleciał uradowany Leo z pokeballem w ręku.
- Ha, udało mi się złapać świetnego Staraptora, a raczej świetną... Do tego chyba niedługo zniesie jajka, więc może tak poczekajmy a zniesie je co? - zaproponował Leo. - Samca o dziwo nigdzie nie było, chyba go coś dopadło - powiedział.

Oj... smutne, że dzieciaczki nie będą miały pełnej rodziny.
- Pokaż co tam masz.
Spytał zaciekawiony Corvis przyglądając się kuli.

Po chwili wypuścił on takiego pokemona:

I faktycznie była to samica i wyglądało na to, że niedługo zniesie jajka.
- Tak więc dopóki ich nie zniesie nie wolno jej przemęczać - powiedział Leo, głaszcząc poke-ptaka po łbie.

Nie ma co, był to wspaniały pokemon.
- Może jest głodna.
Powiedział Corvis dając ptakowi trochę karmy po czym zeskanował go z ciekawości.