Corvis Corax - stalowa ręka

Było tam dwóch rosłych facetów a obok nich Machamp i Houndoom. Ci się odwrócili i spojrzeli na Ciebie, a Karla schowała się w koronie drzewa i zaczęła skradać się od góry.
- Szczylu, lepiej stąd wy***laj, jeśli ci życie miłe - pogroził Ci pierwszy z facetów.

Nie no to już przesada. Mimo wszystko czasami te moce są przydatne. Corvis przyjął swoją bardziej pokemoniastą formę i zaczął szykować nie dragon claw ale flash cannnon. Następnie wystrzał i przechodzimy do roar of time. Oczywiście jeśli wyszło.

Mężczyznom szczęki opadły. Nim zdążyli cokolwiek powiedzieć oberwali bardzo potężnym atakiem, a Ty zaczęłeś przygotowywać drugi. Pokemony zbirów jednak ruszyła na Ciebie, by uderzyć, ale Karla uderzyła je Spacial Rend, a Twoje Roar of Time powaliło do reszty przeciwników. No i kilka drzew zniszczyliście.

Kij tam z drzewami.
- Może ładnie pójdziecie teraz na policję się zgłosić?
Zaproponował Corvis i przyszykował tym razem shadow claw. Adekwatny atak chyba.

Goście nie odpowiedzieli, bo byli nieprzytomni.
- Hah, i jak mi poszło? - spytała się w pewnej chwili Karla, stając na ziemi.
Pokemony zbirów jak tylko odzyskały odrobinę sił to same wskoczyły do balli - były aż tak przerażone.

No to spoko.
- Świetnie. Zwiążmy ich szybko.
Ale czym? Najwyżej zostaną pozbawieni swoich własnych sznurówek, później chyba będzie trzeba ich zatachać własnoręcznie...

Dziewczyna okazało się miała jakieś wstążki, którymi kilkakrotnie owinęła ich ręce i to mogło posłużyć za chwilowe pęta. Wkrótce dźwignęła jednego gościa, Tobie więc przypadł drugi. Przy namiocie spotkaliście się z Leo i Lily. Im trafił się jeden zbir.

No ładnie.
- Teraz coś z nimi trzeba zrobić, a raczej nie zaniesiemy ich do miast.
Powiedział Corvis i zaczął rozmyślać.
- Macie numer na policję, może?
Spytał po chwili.

- Ja mam - powiedziała Lily.
Po chwili zadzwoniła i zaczęła dokładnie wyjaśniać sprawę i gdzie jesteście.
- Mamy wyjść na drogę - powiedziała po chwili jak skończyła.

No to dobra. Corvis podniósł swojego zbira...
- To chodźmy na tą drogę.
Powiedział i ruszył w kierunku, z którego tu przyszli.

Po niedługim czasie byliście na drodze i tam już jechała policjantka Jenny swoim terenowym samochodem. Cała wasza trójka stała się "bardziej ludźmi". Policjantka była pod wrażeniem, że daliście im radę. W końcu jak zapakowała gosci to powiedziała, zebyście się zgłosili na komisariat - dostaniecie po wybranym przez was kamieniu ewolucyjnym.

Ołoł Super ekstra nagroda...
- To chodźmy szybko.
Powiedział zadowolony Corvis i popędził w stronę miasta. Z resztą ciekawe jak tam się ma Arcanine.

Wszyscy byli ucieszeni z takiej nagrody. Nie ma co...
- No to przynajmniej nie będę musiała wydawać kasy na kamień dla Venoata - powiedziała Lily zadowolona.
W koncu dotarliście na komisariat, a policjantka Jenny przeglądała papiery odnośnie tych zbirów.

No wreszcie na miejscu a ciekawe co z nagrodą. W sumie głupio byłoby się tak upomnieć.
- Właściwie co to za zbiry?
Spytał w końcu Corvis.

- Bardzo poszukiwani w całym regionie kłusownicy, aż dziw, że tacy trenerzy dali im radę - powiedziała. - A teraz nagrody... Co wybieracie? - spytała.
- Dusk Stone - powiedział Leo.
- Everstone - wybrała Lily.
- Water Sotne - zdecydowała się Karla.
Policjantka podeszła do szafy i czekała już tylko na to co Ty sobie wybierzesz. Zaczęła wybierać z półki kamienie, jakie wy wybraliście... Aż dziw bierze ile ich tu ma.

No właśnie, skąd to? Kradziejstwo czy co?
- Ja wezmę Dawn stone.
Powiedizał w końcu Corvis nie mogąc się doczekać swojej nagrody.

Po chwili każde dostało swój kamień ewolucyjny.
- Nazbierało mi się tu trochę rzeczy z tego, jak rekwirowałam je przemytnikom. W razie czego mam prawo rozdać je jako nagrody - wyjaśniła wam, żeby nie było czasem wątpliwości.
Wszyscy zdawali się być bardzo zadowoleni.

No to było coś. Ale kto robi przemyt takich rzeczy skoro można je przewieźć za darmo? No chyba, że z kradzieży...
- Dziękujemy.
Powiedział niebieskowłosy i ruszył do pokecenter.

Po chwili byliście w pokecenter. Zbliżał się wieczór i Leo pociągnął Cię do stołówki. Tam dziewczyny także poszły i zamówiły sobie większą pizzę. A raczej dwie, bo Giratinka na słowo pizza zaczęła szaleć i postanowiły jej też wziąć dla spokoju... Miałeś wrażenie, ze stworek urósł i sięgał teraz nieco powyżej kolan, a poprzednio było sporo poniżej...

No rosła gadzinka, jeszcze trochę i zamiast skarpetek będzie zjadać nogi Corvis po chwili także zamówił pizzę, a co tam.
- Smacznego.
Powiedział gdy tylko dziewczyny dostały swoją porcję. Swoją drogą, nie boją się uwagi jaką przyciągnie giratinka?

Raczej innego wyjścia nie miały bo ta nie dawała się chować do jej pokeballa. Uwagę przyciągała, ale wszyscy myśleli chyba, że to jakaś Zorua bo "to nie możliwe, by Giratina była tak mała". Więc był spokój.
- Smacznego - odpowiedziały wam.
Wkrótce dostałeś z Leo i swoje porcje i mogliście zabrać się za jedzonko.

No to smacznego po całości i widelec w ruch.
- Jak myślicie, ile jest pokemonów?
Zadał takie pytanie chłopak. A gdy zjadł już wszystko i otrzymał odpowiedź to poszedł sprawdzić stan Arcanine.

Wszyscy się zamyślili.
- Ciągle odrywają nowe, ale ogólnie wszystkich obecnie znanych jest gdzieś ponad... 600 - powiedziała w końcu Lily.
Arcanine miał się dobrze, nawet zdążył przytyć.

No to dobrze... Uf...
- A właściwie to która godzina?
Spytał Corvis i wyciągnął mapę. Dobrze przemyśleć dalszą podróż.

Była godzina 15.28 - tak Ci przynajmniej umysł podpowiadał. Leo spojrzał na swój pokenav i się zgadzało. W końcu mogliście ruszyć w podróż, a Arcanine podszedł do szyby i się na Ciebie patrzył i patrzył i patrzył... Bardzo wymownie jakby chciał z Tobą pójść.