Coś tam, coś tam było - Lau

Staruszek w końcu usiadł wyraźnie zdyszany.
- Nic z tych rzeczy. Po prostu to wredne ptaszysko.
Powiedział a po chwili wyszła Agata z pokoju.

Przy odpowiednim treningu mysle ze odechce mu sie charcow. A wlasnie, apropo treningow, poszlabym teraz potrenowac a potem moglabym w razie jakis szkod je u pana podleczyc? spytalam profesora przypinajac pokekulki do paska. Hej Agatko. przywitalam sie z mala. Wogole sie panu nie przestawilam. Laureline Stone. Przepraszam za swoje zachowanie.

Mężczyzna spojrzał na ciebie rozbawiony.
- Nie ma problemu. I nazywają mnie doktorem nie tylko dlatego, że mam taki stopień naukowy.
To chyba znaczyło tyle co "tak".
- Cześć
Przywitała się dziewczynka.

Dzis potrenujemy nasze pokemony. Przynajmniej moje beda trenowaly. poinformowalam dziewczynke. Poszlam sie przebrac i juz moglam isc trenowac. Pojdzie pan z nami? spytalam mezczyzne.

Doktor kiwnął ręką.
- Idźcie same, ja spróbuję opanować tego ptaka.
W tym momencie po schodach zbiegł wnuczek doktora.
- Ja z nimi pójdę żeby się nie zgubiły!
krzyknął do swojego dziadka.

Kiwnelam glowa do starca i skierowalam sie do wyjscia zastanawiajac sie czemu mam kolejnego bachlra pod opieka.

W końcu wyszliście a chłopak zaczął was prowadzać w las aż znaleźliście się na jakiejś polanie.
- To największa polana w okolicy.
Objaśnił zwięźle chłopak.

Dzieki. wypsucilam swoje pokemony rozgladajac sie po polanie.

Była to płaska polana porośnięta wysoką trawą. Z rzadka wygrzewały się na niej parasy a drzewa dookoła układały się w krąg. Całość przypominała okrągły ring, który dzielił na pół pień jakiegoś sporego drzewa.

A to chyba był kiepsko wymyślony <opisany trening> gdyż starly tylko się lampił na moltresa a reszta naparzała drzewa swoimi atakami Niezbyt rozwijające, natomiast seviper dziewczyny zaczął z togepi łączoną kombinację.

Kolejne ćwiczenia się rozpoczęły a pokemony dawały z siebie wszystko.
- Jak ci idzie?
Spytała Agata zajmując się swoimi maluchami.

Mysle ze dobrze. usmiechnelam sie do agaty Opanujcie te ataki do perfekcji i zmienimy druzyny. powiedzialam do pokemonow.

W końcu pokemony miały już dość treningu na dziś.
+0,6lv
- To dobrze.
Rzekła z uśmiechem dziewczynka i usiadła obok swoich podopiecznych. Po chwili wnuk doktora wyszedł z lasu z jagodami.

Zadowolona ze swoich pod opiecznych zawowalam je do siebie i chwalilam pokolei.

Magnemite uradowany przytulił się do ciebie i wyszło na to, że znów popsuł ci fryzurę. Normalnie czułaś jak iskry idą między twoimi nastroszonymi włosami. Agata się zaśmiała, a chłopak pogubił zebrane owoce.
- No ładnie.
Powiedziała jeszcze dziewczynka.

Magni. zasmialam sie glaszzac stworka. No co? Cieszy sie maly.

Mimo swoich metalowych kształtów był bardzo fajnym stworkiem. Nie ma co. A gdy rening się zakończył na polanę zaczęły wracać parasy i inne robaki.
-Fuj...
Pisnęła dziewczynka zrzucając ze swojej nogi caterpie.

Dobra chodzmy z tad. zasmialam sie do Agaty. Schowalam poki do balli.

Dziewczynka też ukryła swoje pokemony i po kilkudziesięciu minutach podróży byliście znów u profesora. A tam... rozwałka po całości, powybijane okna i brak pokeballi. Tylko Oak leżał ogłuszony na podłodze.

Co jest ku.wa?! wymknelo mi sie gdy tylko weszlam do srodka. Podbieglam do profesora i zaczelam go cucic.

Profesor w końcu się ocknął.
- Zespół R wszystko mi ukradł i teraz uciekają z wszystkimi formami staraptora w kierunku miasta.
Rzekł po czym opadł z sił.

Ty sprawdz czy tylko Staraptory zniknely i daj znac. Agata pakuj rzeczy i ruszamy. zlapalam sie za glowe. Znow czeka nas jazda na Moltresie.

Oj chyba niezbyt. W tak gęstym lesie nie wystartuje z pasażerami.
- Jeszcze dokumentacja z badań.
Zdał wam raport chłopak i zajął się swoim starym dziadkiem.