Czas na zemstę - Gra Yomi

Na razie nie było nic ciekawego. W końcu, gdy byłaś w mieście to Mewtwo po kryjomu schował Ci się do balla. Był już wieczór, więc wypadałoby powędrować do pokecenter.

Ziewnęłam i rozejrzałam się jeszcze. -no, dzieciaczki. wracamy do Centrum Pokemon.- Powiedziałam do Riolu i Larvitara. -Swoja drogą... chyba trzeba będzie wam w końcu jakieś imiona powymyślać.- zamyśliłam się i ruszyłam w stronę Centrum Pokemon. Dzisiejszy dzień można było zaliczyć do udanych skoro na jakiś czas przyłączył się do mnie Lapras.

Po chwili byłaś w pokecenter, pokemony jednak namówiły Cię do wizyty w stołówce i tak też zrobiłaś. Już z przyzwyczajenia zamówiłaś danie dla Mewtwo. Wkrótce nieźle się zdziwiłaś, bo do stołówki wszedł nieco poturbowany Skiro.

Popatrzyłam trochę zdziwiona na chłopaka. Pogłaskałam swoje pokemony. Wstałam i ruszyłam w jego stronę. -Cześć.- powiedziałam do Skiro. -Co cię tak poturbowało?- spytałam się zaciekawiona. Może i był dla mnie ofiara losu, ale i tak byłam bardzo ciekawa czy coś czasem nie próbowało go zjeść.

- Cześć - przywitał się z Tobą. - A nic takiego, stado rozwścieczonych Sharpedo - wyjaśnił krótko. - Po tej powodzi morskie pokemony są nawet w jeziorach - powiedział.
Spojrzał zaskoczony na Twojego Larvitara.
- Rety ale masz szczęście - powiedział zafascynowany.

Wzruszyłam ramionami. -Chyba tak. Może mam szczęście. Sharpedo chciały cię zeżreć? Czyli trafiłam z tym, że coś próbowało cie zjeść.- wyszczerzyłam się nieprzyjemnie. Nie za bardzo przepadałam za Skiro, ale teraz miałam okazje by się z niego ponabijać.

- No tak - bąknął chłopak. - Chociaż nie goniłyby mnie gdyby nie... żartobliwy ktoś - powiedział krótko chłopak.
Po chwili zamówił sobie w stołówce gorące kakao.

-Żartobliwy ktoś?- popatrzyłam na niego zdziwiona. -Kto to taki?- dopytałam się i zerknęłam na swoje pokemony. -Oprócz Sharpedo przypałętało się tez pewnie stado Laprasów, bo właśnie złapałam jednego. jak tylko uda się odnaleźć jego stado to pewnie go wypuszczę.- Poinformowałam go.

- Nie widziałem żadnych Laprasów - pokręcił głową chłopak. - A nie ważne kto to - machnął ręką.
Pokemony grzecznie się bawiły, nikomu nie zawadzając. Skiro za ten czas wypił swój napój.

Wzruszyłam na to tylko ramionami. Zerknęłam tylko czy moje pokemony zjadły i sama dokończyła swoje danie. -No to na razie.- powiedziałam i wstałam. Chciałam już iść do swojego pokoju. Pewnie Mewtwo tez jest głodny.

- Oki papa - machnął Ci chłopak.
Skończyłaś i ruszyłaś do pokoju. Tam wypuściłaś Mewtwo. Ten na serio był głodny, więc po chwili zaczął zajadać to co mu dałaś.

Posadziłam Riolu i Larvitara na łóżku. Sama wyjęłam z plecaka piżamę i poszłam do łazienki się przebrać i trochę odwietrzyć. gdy wróciłam to zadowolona poinformowałam Mewtwo: -Skiro próbowały zeżreć Sharpedo.- Bardzo mnie bawiło. Nie za bardzo lubiłam tą ofiarę losu.

- Haha no nieźle - zaśmiał się Mewtwo.
Po chwili Riolu i Larvitar zasnęli. Mewtwo jeszcze usiadł obok Ciebie i się przytulił.

Zadowolona pogłaskałam Mewtwo po głowie. -Chodźmy już spać.- ziewnęłam. -I kładziesz się na tym wytartym przez ciebie miejscu. Nie ma bata.- Dodałam rozbawiona i położyłam się na łóżku.

- Dobra - legenda położyła się obok Ciebie. - Dobranoc - powiedział jeszcze tylko po czym ziewnął i zasnął.
Ty w końcu także zasnęłaś. Spało Ci się bardzo dobrze. W końcu jak rano otworzyłaś oczy to Riolu i Larvitar już się bawili.

Zerknęłam na zegar i rozbawiona popatrzyłam na bawiące się pokemony. -Wy to chyba macie jakiś niewyczerpany zapas energii.- Przeciągnęłam się i pogłaskałam Mewtwo po głowie. Po mimo tego, ze był ode mnie większy to zachowywał się jak dziecko, które cały czas tuli się do rodzica.

Mewtwo sobie jeszcze leniwie leżał na łóżku i był zadowolony, gdy go pogłaskałaś.
- Rii!
- Raa! - zapiszczały uradowane pokemony podczas zabawy.

W końcu wstałam i zsunęłam się z łóżka. -Dzisiaj ruszymy do następnego miasta.- powiedziałam. Wzięłam swoje ubrania i poszłam się przebrać do łazienki. Może nas po drodze nie zaatakują wściekłe Sharpedo.

- Mhm... - ziewnął tylko Mewtwo i dalej się wylegiwał.
W łazience szybko się przebrałaś i po chwili byłaś gotowa do drogi. Jak wróciłaś do pokoju to Larvitar i Riolu dalej się bawili, a Mewtwo był już przebudzony i siedział na łóżku.

Wzięłam plecak i popatrzyłam na moja drużynę. Jeszcze brakowało, by Lapras siedział na środku pokoju. -No drużyno. Czas już ruszać.- powiedziałam do pokemonów.

Mewtwo już sam schował się swoim zwyczajem do balla. Po chwili mogłaś ruszać w drogę. Z tego co widziałaś wody było już niezbyt wiele po tej powodzi. Zobaczyłaś Skiro, jak szedł sobie do pobliskiego sklepu.

Ruszyłam w stronę drogi prowadzącej do następnego miasta. O ile doprze pamiętałam miało to być Striatlon. Zerknęłam tylko w stronę Skiro i wyszczerzyłam się jak wyobraziłam sobie jak gonią go wściekłe Sharpedo. To musiał być świetny widok.

Po chwili Skiro wyszedł ze sklepu i Ci pomachał, chyba zostanie w tym mieście na dłużej, bo nie ruszył za Tobą. Wkrótce znalazłaś się poza miastem i Mewtwo jakby to już wiedząc wyskoczył z pokeballa. Woda już się cofnęła i mogłaś spokojnie iść.

Poklepałam Mewtwo po głowie. Przynajmniej dzięki niemu mogłam z kim pogadać. -Chyba tak rozwścieczonych Sharpedo nam nie grozi.- zażartowałam. Rozejrzałam się i szłam dalej.

- No raczej nie - powiedział rozbawiony pokemon i szedł obok Ciebie.
Larvitar zaczął próby łapania ogona Mewtwo by mu go zjeść. Riolu tymczasem zachowywała się spokojnie i szła przy Tobie.