Czas na zemstę - Gra Yomi

Pozostałe pokemony jeszcze spały. Mewtwo w pewnej chwili zakrył sobie głowę poduszką, bo go słońce raziło w oczy i dalej spał. Zauważyłaś też, że Emmet ciągnie Ingo na ulicy by pewnie pozwiedzali sobie miasto. Chyba szybko nie ruszą dalej.

Popatrzyłam przez okno. Czyli trochę jeszcze tutaj zostaniemy. To nawet lepiej. Zostało jeszcze trochę czasu zanim Rocketsi uruchomia wiertło. Pokręciłam głową i wróciłam na łóżko. Położyłam się i zaczęłam wpatrywać w sufit.

Leżałaś tak i leżałaś... Aż w końcu zaburczało Ci w brzuchu i pokemony zaczęły się budzić. Jedynie Mewtwo spał jak zabity po tej pracy przy komputerze. Na niebie zbierały się chmury. Tym bardziej byś nie mogła iść w trasę, bo zapowiadało się na deszcz.

W końcu zwaliłam się z łóżka i poszłam przebrać do łazienki. Gdy wróciłam to przykryłam jeszcze Mewtwo i wzięłam plecak. -No dobra, chodźmy coś zjeść.- powiedziałam do pokemonów. Poczekałam na nie i ruszyłam w stronę wyjścia. Przy okazji zamówię jakieś jedzenie dla Mewtwo.

Wkrótce znaleźliście się w stołówce. Było tu naprawdę dużo trenerów. Musiałaś przez to jakiś czas dłużej czekać na swoje zamówienie, a brzuch Ci grał już cały koncert. W końcu dostałaś kuszący zapachem zestaw i pokemony miały swoją karmę.

Zaczęłam jeść swoje danie i rozejrzałam się po stołówce. jak zwykle nadstawiłam uszu, by podsłuchać jakieś plotki o Teamie Rockets. Być może będą na ich temat jakieś nowe plotki. Poprzednia okazała się prawda to teraz tez może czegoś się dowiem.

Nic teraz ciekawego o Rocketsach nie usłyszałaś. Jedynie jakaś matka się dowiedziała, ze jej syn pracuje dla tego teamu i nic więcej. Wkrótce zjadłaś i byłaś już pełna. Jak odnosiłaś talerze to dostałaś danie dla swojego Mewtwo.

Ruszyłam z jedzeniem do swojego pokoju. W końcu nie mogę pozwolić, by Mewtwo mi z głodu padł. Może przy okazji dowiem się czy nie znalazł jakiś ciekawych informacji na temat Temu Rockets. Trzeba będzie się go spytać.

Jak wróciłaś do pokoju to na łóżku siedział Mewtwo. Zaspany ale jednak.
- Cześć - przywitał się z Tobą.
Po chwili zabrał się za jedzenie.

-Cześć.- Odpowiedziałam i podałam mu jedzenie. -Udało ci się coś ciekawego odszyfrować?- spytałam się i usiadłam na łóżku. Westchnęłam i zerknęłam na swoje pokemony. -Zapowiada się, ze jednak trochę tutaj posiedzimy.- powiedziałam do Mewtwo.

- Jestem blisko, by mieć kolejne informacje - powiedział Mewtwo.
Wkrótce legenda się najadła i zadowolona poruszyła swoim ogonem. Pozostałe stworki tymczasem się bawiły, albo raczej Lucario zabawiała Shinx i Larvitara.

Popatrzyłam na bawiące się pokemony. -To może my pójdziemy trochę się przejść i potrenować, bo znając Larvitara zaraz zacznie ci ogon obśliniać.- powiedziałam do Mewtwo. Moze przy okazji Lucario też odpocznie od tego niańczenia Shinx i Larviego.

Mewtwo pasowało to. Larvitar faktycznie niedługo potem zaczął się niebezpiecznie zbliżać do ogona Mewtwo... Lucario go w porę zatrzymała. Wkrótce mogłaś iść i Mewtwo schował się do Twojego pokeballa, widocznie już nie wytrzymałby długo siedzenia w jednym miejscu.

Zawołałam pokemony i ruszyłam w stronę wyjścia. -Połazimy najpierw trochę, a potem potrenujemy.- powiedziałam do moich stworków. Na pewno im się przyda trochę ruchu, bo zaraz im brzuchy urosną i nie będzie dla mnie miejsca na łóżku. Chociaż i tak dobrze, ze nie śpi ze mną jeszcze Lapras...

Tak wię ruszyłąś na spacer po mieście. Było tu bardzo fajnie i z kilka razy mignęli Ci między ludźmi Emmet oraz Ingo. Bliźniacy chyba się nieźle bawili. W pewnej chwili ktoś na Ciebie wpadł. Była to... policjantka, na którą natrafiłaś w bazie zespołu R!

Popatrzyłam na dziewczynę zdziwiona. -Hm?- Mruknęłam tylko i się odsunęłam. No ciekawe, musiałam teraz akurat na nią wpaść. No nic, mam nadzieje tylko ze nie ma mi za złe tego, ze ja walnęłam łokciem w kark.

Ta spojrzała na Ciebie zdziwiona.
- Witaj - powiedziała i pomogła Ci wstać. - Dobrze, że udało ci się uciec... Ja na szczęście mam co trzeba... Hm, nie pracujesz dla żadnej agencji czy coś? - spytała się.

-Cześć.- odpowiedziałam. Otrzepałam się. -Nie pracuje dla żadnej agencji. po prostu mam swoje powody, by ich śledzić.- odpowiedziałam nieco wymijająco. Nie miałam za bardzo ochoty dzielić się tym dlaczego ścigam Team Rockets.

Dziewczyna westchnęła.
- W sumie to powinnam cię zatrzymać, ale niech ci będzie, tylko uważaj jakbyś czasem trafiła na kogoś innego z mojego oddziału - ostrzegła Cię.

Tylko kiwnęłam głową. -Będę uważać.- Odpowiedziałam. -Do widzenia.- pożegnałam się i ruszyłam na przedmieście. Nie miałam zamiaru dzielić się swoja wiedza na temat rocketsów. chciałam sama to załatwić i niech lepiej nikt się do tego nie wtrącał.

Zaczęłaś dale spacerować po mieście. Było tu kino, teatr, oper, ze trzy biblioteki, restauracje i tak dalej. Wkrótce się wyspacerowałaś ze swoimi pokemonami. Niedaleko miasta był las, gdzie możesz spokojnie wypuścić swoje pokemony, by te potrenowały.

Ruszyłam w stronę lasu i przy tym uważnie się przyglądałam czy czasem ktoś za mną nie idzie. Nie chciałam, by ktoś odkrył w ogóle istnienie Mewtwo. Chciałam po prostu w spokoju trochę potrenować i przestać o tym wszystkim myśleć.

Nikt za Tobą nie szedł. Wkrótce znalazłaś dogodne miejsce na trening dla pokemonów. Była to łąka, gdzie na dodatek było kilka powalonych drzew. Mewtwo sam wyskoczył z pokeballa. On widać dobrze wie kiedy można, a kiedy nie...

Wypuściłam też dodatkowo Laprasa. Mógł chyba trochę posiedzieć na świeżym powietrzu. -No dobrze... teraz trochę potrenujcie.- Powiedziałam do swoich stworków. przynajmniej trochę odpocznę od tego wszystkiego.

Pokemony zabrały się za trening. Laprasowi niezbyt przeszkadzało to, że nie miał wody. W pewnej chwili przyczołgał się do Ciebie na swoich płetwach i liznał Cię w policzek. Po tym trochę trenował swoje ataki.