Czas na zemstę - Gra Yomi

- Dobranoc - odpowiedział Ci Mewtwo.
Wkrótce zasnęłaś. Śniły Ci się zarysy jakiegoś ogromnego, czarnego pokemona. Obudziłaś się rano bardzo wypoczęta i pełna energii.

Usiadłam na łóżku i zerknęłam, która jest godzina. Znowu śnił mi się ten czarny pokemon... Ziewnęłam i wstałam. Ruszyłam do łazienki się przebrać. Gdy wyszłam zerknęłam w stronę okna, by zobaczyć jaka jest pogoda. Być może dzisiaj uda się wyruszyć do Castelii.

Pogoda była gorsza niż wczoraj. Cały czas mżawka, w porywach do ulewy co jakieś pół godziny. Pokemony jeszcze spały i była godzina dziewiąta rano. Byłaś w łazience, przebierałaś się, kiedy nagle... W lustrze otworzyło się przejście i wypadł przez nie Skiro. A miałaś na sobie tylko bieliznę i spodnie.... Chłopak popatrzył się na Ciebie zdezorientowany.
- Oops, nie to lustro - powiedział, a za nim w przejście majaczyła się roześmiana Giratina.

Popatrzyłam na Skiro i z całej siły przyrżnęłam mu z pięści w pysk. -Wynoś się z ta swoją Giratiną, bo pożałujesz.- powiedziałam spokojnym tonem. popatrzyłam na Giratinę. -nie ciesz się jak smoczku. Jak tylko następnym razem cie spotkam to pożałujesz.- warknęłam do smoka Antymaterii. Założyłam koszulkę.

Skiro chyba nie usłyszał tego, co do niego powiedziałaś bo stracił przytomność, a przejście zniknęło. Chłopakowi krew ciekła z nosa. Nieźle go załatwiłaś tym ciosem z pięści. Giratina chyba sobie wzięła do serca Twoją groźbę bo się już nie pojawiła.

-Kuźwa!- warknęłam tylko wściekle i złapałam Skiro i zaczęłam go ciągnąc jak worek ziemniaków. -Mewtwo? Choć no tu na chwilkę.- zawołałam psychiczna legendę. Chyba jednak powinnam rozważyć morderstwo na tej ofierze losu. Albo pożyczę Haxorusa od bliźniaków i poszczuje nim tego gnoja.

Mewtwo chyba spał i go obudziłaś, bo przyszedł dopiero po chwili.
- Co się stało? - spytała legenda i spojrzała na Skiro zdziwiona.
Byłaś na chłopaka nieźle wściekła, ale to raczej wina jego pokemona, że tak tu wpadł...

-Jego Giratina tutaj go wrzuciła, a ja go tak walnęłam w mordę, ze zemdlał. Nie możesz go czasem gdzieś teleportować czy co? Bo inaczej pójdę do bliźniaków i pożyczę od nich Haxorusa, by go zjadł.- Powiedziałam do Mewtwo. -Albo zawlekę go na policje i powiem, ze przylazł go mnie za pomocą teleportu i chciał mnie podglądać. Może wtedy zamknęli, by go na jakiś czas...- Mruknęłam.

- Musiałbym znać Teleport - pokręcił głową Mewtwo.
Skiro po chwili chyba zaczął się przebudzać. Odruchowo złapał się za nos i jęknął.
- Ała, za co mnie tak nie lubisz? - jęknął tylko niewyraźnie chłopak, a Mewtwo się schował.

-Mam prawo cię nie lubić, a ty lepiej powiedz swojej Giratinie, ze następnym razem będzie cie szukać kilka metrów pod ziemią gnoju.- Warknęłam. -wiecznie mi się pałętasz miedzy nogami to się nie dziw, ze nie jestem zachwycona jak mi do łazienki wpadasz.- miałam ochotę go walnąć jeszcze raz, ale się powstrzymałam.

- No przepraszam - mruknął.
Wyciągnął sobie chusteczkę z kieszeni i wytarł krew.
- To samo ja mógłbym o tobie powiedzieć, wiecznie mi wpadasz w drogę - powiedział niezbyt zadowolony z tego, że złamałaś mu nos.

-Wal się. Wcale nie mam ochoty się z tobą widywać.- warknęłam. -A teraz lepiej się wynoś, bo jeszcze raz cie walnę i zawlekę na policje.- Dodałm rozdrazniona. On juz zaczał mnie wkurzac. Wiecznie włazi mi w droge i uwaza, ze to nic wielkiego. -Wpadnij na mnie jeszcze raz to pozałujesz.- Zagroziłam mu i pokazałam drzwi. -Wynos się.- Kazałam mu.

- Jak sobie chcesz, chciałem w czymś pomóc, ale w takim razie radź se sama! - krzyknął wręcz i wypadł z pokoju z głośnym trzaskiem drzwi.
Mewtwo wyszedł ze swojej kryjówki. Chyba uznał, ze on też na razie sunie się z planu bo po chwili siedział na szafie i dalej pracował na komputerze.

-Szlag. Jak go jeszcze raz spotkam to go zabije. Na prawdę.- warknęłam. Co ten dupek sobie myśli? Nie potrzebuje pomocy takiej ofermy jak on. Zaczęłam chodzić po pokoju. Miałam swoje sprawy na głowie, a jeszcze ten gnój musiał się tutaj pchać.

Chodziłaś po pokoju, rzucając przekleństwa pod adresem Skiro i zeszło Ci tak do dwunastej. Pokemony chyba także polały Ci nie wchodzić w drogę, bo siedziały spokojnie, widocznie widząc Twój fatalny nastrój. Mewtwo ani tyle się nie odzywał.

Skrzywiłam się i w końcu usiadłam na łóżku. Za taki wyskok Skiro powinien dostać coś więcej i cios pysk. Zerknęłam w stronę okna, by zobaczyć jaka jest pogoda. -Dobra, idziemy się przejść, bo nie wytrzymam.- Powiedziałam do pokemonów i ruszyłam w stronę wyjścia. Może po wyjściu na świeże powietrze uda mi się uspokoić.

Wyszłaś na zewnątrz. Na szczęście także mżawka ustała. Mewtwo został w pokoju, a pozostałe pokemony szły grzecznie za Tobą. Po drodze minęłaś się z Ingo i Emmetem, którzy także mieli widocznie kwaśne miny. Cóż to chyba także nie jest ich dobry dzień.

Ruszyłam się przejść po mieście. Miałam nadzieje, ze nie natknę się akurat na tego idiotę, bo nie mam nigdzie dołu wykopanego na jego zwłoki. Mogłam z resztą się rozejrzeć czy po mieście nie kręcą się jakiś Rocketsi. Ta cała sytuacja mnie na prawdę wkurzyła. Ten idiota nawet swojego pokemona nie potrafi wychować.

Chodziłaś po mieście w nadziei, że tego idioty nie zobaczysz, ale go ujrzałaś. Chyba miał wszystko w czterech literach bo siedział sobie na takim żurawiu: KLIK i prawdopodobnie jadł kanapkę, rozglądając się po mieście. Cóż, w takim tłumie raczej nie zobaczył, że jesteś w pobliżu. A ludzi było naprawdę mnóstwo przez to, że jutro ma być w tym mieście koncert.

Przez chwile rozważałam rozwalenie w jakiś sposób tego żurawia i zamordowanie go z zimna krwią, ale się powstrzymałam i ruszyłam dalej. Rozglądałam się za czymś podejrzanym i zmierzałam na przedmieścia. Jutro ma być koncert? z reszta co mnie to obchodzi i tak na niego nie idę.

Dotarłaś do jakiejś niezbyt przyjemnej dzielnicy miasta, gdzie mogłaś spotkać wielu podejrzanych typków. Może tutaj coś znajdziesz? Są przecież tacy ludzie, co naprawdę dużo informacji znają... W pewnej chwili o uszy coś Ci się obiło o "wielkiej akcji" na koncercie. Były to dwa typki, które paliły papierowy i spod ich kurtek było widać czerwone linie na czarnym tle. Jak tak dopasować... zespół R!

Zmiana planów... jednak idę na ten koncert. Ukryłam się i zaczęłam dalej podsłuchiwać co takiego mówią. Ciekawe tylko czy bliźniacy o tym wiedzą... Z reszta to ich sprawa. Nie miałam za bardzo zamiaru nikogo prosić o pomoc. Wolałam to wszystko sama załatwić.

Usłyszałaś tylko jeszcze, że szefostwo ostatnio naprawdę dużo działa. Co to ma znaczyć? Więcej niż jeden szef? Potem Rocketowcy się rozeszli, bo "mają robotę" i tyle ich widziałaś. Tymczasem znowu zaczęło padać i musisz poszukać sobie kryjówki, bo tu za bardzo śmierdzi w tym kartonie.

Skrzywiłam się i ruszyłam w stronę Centrum. Może Mewtwo udało się odszyfrować jakieś informacje z tych plików. Rozejrzałam się jeszcze czy nie ma tutaj jakiś podejrzanych typków i ruszyłam. Będzie trzeba jednak pójść jutro na ten koncert i próbować powstrzymać tych Rocketsów. Moze przy okazji jakiegoś uda się jakiegoś złapać i przesłuchać.

Wróciłaś do pokecenter i po chwili byłaś już w pokoju. Mewtwo chyba skończył rozwiązywać szyfr, bo akurat wcisnął enter. Chwilę patrzył się zdziwiony w laptop.
- Cóż... Szefostwem zespołu R są... rodzice Skiro - poinformowała Cię legenda.
Teraz to zupełnie wryło Cię w ziemię. Zreszta niektóre rzeczy robiły się logiczne...