Czas na zemstę - Gra Yomi

Rozbawiona wyobraziłam sobie jakby to było spać w jednym łóżku z taka gromada stworów. Zerknęłam na swoje pokemony. Niech się najedzą tych jagód to przynajmniej w nocy nie będą próbowały mnie zjeść. Westchnęłam i rozejrzałam się gdzie bym mogła sobie usiąść.

Niedaleko był powalony pień. Na nim mogłaś spokojnie usiąść. Stworki jak się najadły to zaczęły biegać po okolicy i się bawić. Ingo wreszcie odczepił od siebie Eelektrossa, który poleciał i zaczął się tulić do Ciebie.
- Hah, przepraszam za niego on tak już ma - powiedział rozbawiony Ingo.

Poklepałam rozbawiona elektrycznego pokemona. -Nic się nie stało.- Odpowiedziałam i próbowałam przekuć pokemona karma która mi została, by ze mnie zlazł. No cóż, moje pokemony tez się do mnie kleiły tylko, ze nie chciałam ryzykować przypadkowego porażenia prądem.

Eelektross z końcu Cię puścil i zaczął zajadać ze smakiem tą karmę. Ingo obecnie wziął piłeczkę i Haxorus ją aportował co zabawnie wyglądało. Ten pokemon był zupełnie jak pies a Emmet postanowił to nagrywać na swój telefon i miał niezły zaciesz.

Popatrzyłam na Haxorusa. Ten smok zachowywał się zupełnie jak pies. Rozejrzałam się za swoimi pokemonami czy czasem któryś się gdzieś nie zgubił. Albo czy czasem nie rozrabiają. O Laprasa martwiłam się trochę mniej. Nie sadziłam, by mógł daleko odejść na swoich płetwach.

Pokemony trochę szalały, ale po chwili się zmęczyły i siadły pod drzewami. Bracia pochowali w koncu swoje stwor i chyba byli gotowi do drogi. Jeszcze tylko sobie kanapki jedli. A Tobie na ich widok zaburczało dość mocno w brzuchu.

Schowałam Laprasa i poklepałam swoje pokemony po łepkach. Zerknęłam do swojego plecaka czy czasem nie wpakowałam tam dla siebie czegoś do jedzenia. Nie mogłam sobie przypomnieć czy nie brałam czegoś na drogę.

Miałaś w plecaku jakiś baton czekoladowy, więc chwilowo zaspokoisz swój narastający z każdą chwilą głód. Wkrótce zjadłaś i mogliście iść dalej. Było popołudnie a wy dotarliście do małego miasteczka, które było po drodze do kolejnego większego.

Rozejrzałam się zaciekawiona po miasteczku. Czyli chyba trzeba będzie się tutaj na noc zatrzymać. Chyba, ze uda się dojść do Castelii co raczej nie było już dzisiaj możliwe. -Zatrzymujemy się tutaj?- spytałam się braci.

- Tak - powiedział Emmet.
Wkrótce byliście w pokecenter, a bracia zrobili sobie małe zakupy w poke-markecie i po chwili wynajęli sobie pokój. W pewnej chwili z cienia przy Tobie wypadła kartka. Dosłownie.

Zerknęłam tylko czy nikt twego nie widział i podniosłam kartkę. Przeczytałam co jest na niej napisane i też ruszyłam wynająć sobie pokój. Ciekawe o co tym razem chodzi. Może Skiro ma jakieś informacje dla mnie? Schowałam kartkę do kieszeni od spodni.

Nikt tego nie zauważył. Treść kartki:
"Pod miastem, w którym jesteś są tunele, zespół R ma tam magazyny. Do tego chyba skojarzyli Cię z wczorajszej akcji z koncertem, lepiej uważaj. Jak co nie musisz się martwić o to, że Cię wydam, nie jestem taki. Do zobaczenia!"
Tak więc dowiedziałaś się czegoś.

Schowałam kartkę. Zaczyna robić się niebezpiecznie. Pod miastem są tunele z magazynami zespołu Rockets. Ciekawe. Zerknęłam jeszcze na bliźniaków i ruszyłam pożyczyć komputer dla Mewtwo. Lepiej będzie jak zacznę się za bardzo w oczy nie rzucać. Skrzywiłam się. Musze bardziej uważać jeśli chce wyjść z tego żywa.

Wkrótce pożyczyłaś komputer i byłaś w pokoju. Mewtwo wziął urządzenie i zaczął dalej odszyfrowywać informacje.
- I co tam ciekawego dzisiaj było? - spytała się legenda.

-Znowu spotkałam Skiro.- Powiedziałam i wyjęłam kartkę z kieszeni. Podałam ją Mewtwo. -Mam problem teraz i to duży. Chyba lepiej jak będę trzymać się bliźniaków.- Mruknęłam i podrapałam się po policzku. -Z reszta i tak już się dzisiaj pytali po co to jedzenie na wynos biorę.- westchnęłam.

Mewtwo popatrzył się na kartkę.
- Hm, może tutaj mam jakieś plany tych tuneli - zamyśliła się legenda.
Zabrał się więc za intensywną pracę przy rozszyfrowywaniu czegoś.

Usiadałam na łóżku i zerknęłam która jest godzina. W końcu zdecydowałam się wyjąc piżamę i pójść się przebrać do łazienki. Byłam już tym wszystkim trochę zmęczona. I tym razem nie mam zamiaru iść spać w ubraniu.

Była prawie dwudziesta. Wkrótce się ubrałaś i mogłaś iść do pokoju. Jak zauważyłaś wszystkie pokemony już spały i ledwo się wcisnęłaś, bo Mewtwo rozwalił się na środku. Wkrótce zasnełaś. Nic Ci się nie śniło. Obudziłaś się rano i Lucario była przyciśnięta do ściany, Mewtwo spał na podłodze a Latvitar i Shinx w nogach.

Ziewnęłam i usiadłam na łóżku. Popatrzyłam na leżącego na podłodze Mewtwo. -Oj, co się tutaj działo?- mruknęłam i zerknęłam na zegarek. Ruszyłam się przebrać do łazienki. Gdy wróciłam to zerknęłam przez okno jaka jest pogoda.

To była chyba Twoja sprawka w czasie nocy. Wkrótce wyszłaś z łazienki i Mewtwo już nie spał.
- Coś w nocy strasznie nas spychałaś - powiedział w końcu pokemon, przeciągając się.
Po Tobie on poszedł do łazienki.

-Spychałam się? Coś mi się śniło?- Podrapałam się po głowie i próbowałam sobie coś przypomnieć. Popatrzyłam na swoje pokemony. Usiadłam na łóżku i czekałam aż Mewtwo wyjdzie z łazienki. Moze on wie czy czasem czegoś tam przez sen nie gadałam.

- Nie wiem co ci się śniło, ale biegłaś normalnie przez sen jak na maraton - powiedziała legenda.
Taaa to by wszystko wyjaśniało, dlaczego Twoją piżamę tak było czuć potem. Po chwili pozostałe stworki zaczęły się budzić.

-No tak. Tylko fajnie, ze nic nie pamiętam.- Mruknęłam i podrapałam się po głowie. Wstałam i popatrzyłam na resztę pokemonów. -No dobrze maluchy. Wstawajcie, bo idziemy na śniadanie.- powiedziałam do nich. -Jak zwykle ci coś przyniosę, ok?- Poinformowałam psychiczna legendę. Ruszyłam w stronę wyjścia i czekałam aż moje pokemony zwleką się z łóżka.

Po chwili pokemony w końcu zeszły a Mewtwo kiwnął głową. Poszłaś na stołówkę i tam spotkałaś bliźniaków, obecnie próbujących się z jakąś chińszczyzną ale jak się okazało, nie potrafili za nic w świecie połapać się z pałeczkami, co było zabawne.

Popatrzyłam na nich rozbawiona i ruszyłam zamówić sobie coś normalnego do jedzenia dla siebie pokemonów oraz danie na wynos dla Mewtwo. Gdy już złożyłam zamówienie ruszyłam do stolika bliźniaków. -Cześć.- przywitałam się z nimi i usiadłam.