Czas na zemstę - Gra Yomi

Ziewnęłam i przetarłam oczy. Zerknęłam która jest godzina. całkiem przyjemnie się śpi jak się ma całe łóżko zawalone pokemonami. Przeciągnęłam się i usiadłam. Pogłaskałam pokemony po głowach.

Była już 9 rano. Mewtwo owinął sobie przez noc ogon wokół Twojego brzucha, więc będziesz teraz musiała się jakoś wydostać... Na szczęście legenda się obudziła i nie musiałaś tego robić.
- Cześć - przywitał się z Tobą.

-Cześć.- przywitałam się z Mewtwo. Złapałam jego ogon. -Fajna masz kitę. Zawsze możesz się nią wokół kogoś owinąć.- Powiedziałam rozbawiona i poklepałam go po głowie. W końcu zeszłam z łóżka i poszłam do łazienki się przebrać.

Mewtwo rozbawiony poruszył ogonem i Cię nim trochę połaskotał.
- Bez ogona pusto by było - stwierdził.
Po chwili przebrałaś się w łazience i Larvitar znowu próbował zjeść ogon Mewtwo.

Podeszłam i złapałam Larvitara. -Nie wolno jeść ogona.- powiedziałam do pokemona i zerknęłam w stronę okna. Może dzisiaj pogoda była trochę lepsza. Połaskotałam Larviego po brzuszku.

Dzisiaj było tylko pochmurnie i o dziwo w niższych partiach miasta stała woda... Czyżby powódź? na to wyglądało. Niezbyt ciekawie. Mewtwo tymczasem obejrzał swój dość porządnie wyśliniony ogon. W końcu wytarł go w prześcieradło.

Popatrzyłam na to co zrobił Mewtwo. -na pewno będziesz spać w tym miejscu.- Mruknęłam. Wzięłam plecak i popatrzyłam na swoje pokemony. -No dobra. Mewtwo chyba jednak będziesz musiał trochę posiedzieć w pokeballu.- powiedziałam i zerknęłam na Larvtara oraz Riolu.

Po chwili byliście gotowi do drogi, a Mewtwo sam wskoczył do pokeballa. Riolu i Larvitar byli pełni energii po takim długim śnie. Zauważyłaś na zewnątrz, ze dużo ludzi biegnie, ratując swój dobytek. Droga była zalana, ale jakoś udawało się nią iść. W pewnej chwili zobaczyłaś jakby jakieś błagalne wołanie o pomoc, bardzo dźwięczne. Co to może być?

Rozejrzałam się i przez chwile zastanawiałam czy iść za tym dźwiękiem czy nie. w końcu jednak zaczęłam nasłuchiwać i ruszyłam w stronę z której dochodziło to wołanie. -Larvi, Riolu. Macie trzymać się blisko mnie.- powiedziałam do małych pokemonów.

W końcu zobaczyłaś takiego pokemona:

Bezradny utknął na mieliźnie i nie mógł się ruszyć z miejsca.
- Laaa - spojrzał na Ciebie błagalnie, byś mu pomogła.

Popatrzyłam na pokemona. -Lapras?- pokręciłam głową i próbowałam podejść do pokemona. -Nie bój się. Zaraz spróbuje ci pomóc.- powiedziałam i obeszłam Laprasa, by zobaczyć czy po prostu nie da się go wyciągnąć do wody.

Niestety nie, jego płetwy zaplątały się dodatkowo w jakieś resztki ogrodzenia. Chyba tu przypłynął przez przypadek jakimś sposobem... no właśnie jakimś. Riolu próbowała jakoś rozplątać druty, lecz nie dawała rady.

Popatrzyłam na druty. rozejrzałam się czy czasem tutaj nikogo nie ma i wypuściłam z pokeballa Mewtwo. -Myślisz, ze możesz je jakoś za pomocą swojej psychicznej siły rozplątać?- Spytałam się go. -Bo inaczej będę musiała go jednak złapać i przetransportować w inne miejsce w pokeballu.- Dodałam.

- Coś z tym zrobię - powiedział Mewtwo.
Po chwili jego oczy zaczęły się jakby lekko świecić i druty się wyginały oraz pękały. Lapras w końcu zsunął się na głębszą wodę i zaklaskał uradowany płetwami.

-Dzięki.- powiedziałam do Mewtwo. -No, mały teraz jesteś wolny.- powiedziałam zadowolona do Laprasa. Pogłaskałam Mewtwo po głowie. -Dobra robota.- pochwaliłam go. W końcu i on też musi lubić jak ktoś go chwali.

Mewtwo się uśmiechnął. Faktycznie on też lubił jak ktoś go chwali. Lapras zadowolony korzystał z wolności, po czym podpłynął do Ciebie, sunąc już trochę brzuchem po mieliźnie i zaczął się przymilać. Larvitar i Riolu skorzystali z okazji, by wsiąść mu na skorupę.

Pogłaskałam Laprasa po łbie. -Tez jesteś pieszczochem?- Spytałam się rozbawiona. Widocznie powinnam założyć teraz przedszkole. Zerknęłam na Mewtwo. -Nie ma tutaj czasem twojego stada?- spytałam się wodnego pokemona. Z tego co wiedziałam Laprasy zwykle podróżowały w stadach.

Lapras pokręcił zasmucony łbem. Tak więc jego stada tutaj nie ma. Mewtwo tymczasem rozglądał się po okolicach.
- Nie zdąży dopłynąć do oceanu - stwierdził. - Woda już powoli opada - dodał po chwili.

Westchnęłam i zamyśliłam się na chwile. -wiesz co? Może na razie będziesz podróżować ze mną a jak czasem uda sie nam spotkać twoje stado to do nich wrócisz, ok? Chyba, ze będziesz chciał sam odpłynąć jak znajdziemy się blisko oceanu.- zaproponowałam pokemonowi i wyjęłam pokedex, by go przeskanować. Zawsze to o jedna dana więcej do tego urządzenia.

Pokedex napisał:

Lapras lv. 11 Samiec
Charakter: Bardzo przyjazny pokemon, który bardzo łatwo się do kogoś przywiązuje. Nigdy nie zostawi przyjaciół w potrzebie.
Ataki: Sing, Water Gun, Mist, Growl, Confuse Ray, Ice Shard,
Zdolność: Water Absorb,

Lapras kiwnął łbem i zgodził się, żebyś złapała go do balla. Był nawet ucieszony z tego faktu.

-Dobrze.- zgodziłam się i wyjęłam pokeball. Podeszłam do Laprasa i go stuknęłam kulką. Poczekałam aż wodny pokemon się złapie. nawet ucieszyłam się, ze przez jakiś czas będzie z nami podróżował.

Lapras po chwili już grzecznie siedział w pokeballu. Ten nawet się nie przechylał tylko od razu zrobił "DING". I oto masz kolejnego stworka w swojej kolekcji, przynajmniej na razie. Teraz mogłaś już ruszać w drogę, a Larvitar domagał się, byś go zabrała od tej wody na ręce.

Wzięłam pokeball z Laprasem i popatrzyłam na Mewtwo. -Możesz pochodzić normalnie, ale jak tylko kogoś spotkamy to zmykaj do balla, ok?- Spytałam się legendy. pochyliłam się i wzięłam Larvitara na ręce, a Riolu pokazałam, ze może wejść mi na ramię.

- OK - odpowiedział Ci Mewtwo.
Riolu po chwili weszła Ci na ramię, a Mewtwo szedł obok. W końcu zdecydował się polatać sobie bardzo wysoko. Wody było coraz mniej, ale na szczęscie i tak zbliżałaś się do wyżyn.

Zaczęłam chodzić po mieście. Rozglądałam się i czasami nasłuchiwałam czy nie ma niczego podejrzanego. Zerknęłam na Mewtwo. To było nawet miłe, ze mogłam sobie chodzić ze swoimi stworkami.