Czas na zemstę - Gra Yomi

Przez chwile zaskoczona popatrzyłam na Ingo. Zamyśliłam się. -Jeśli akurat nie wypadnie mi żadna walka to raczej tak.- Odpowiedziałam. To było nawet ciekawe. Pogłaskałam Deino po łepku. zawsze mogę zostawić tą moja zgraję pod opieka Mewtwo. Po chwili kiwnęłam głową. -Tak, raczej tak.- Dodałam.

- To świetnie - powiedział zadowolony Ingo.
Wkrótce był czas ruszać na arenę. Czeka was kolejna walka. Mistrz Metra zdawał się być zadowolony. Po chwili poszedł na swoje stanowisko sędziego.

Ruszyłam na arenę, by czekać na swoja walkę. Pomachałam jeszcze Ingo. Byłam nawet zadowolona z tego, ze dałam się mu zaprosić. Zerknęłam jeszcze w jego stronę i poszłam na swoje miejsce. Zamyślona czekałam na swojego przeciwnika.

Po chwili na arenę wszedł taki chłopak:
[KLIK]
- Yo - przywitał się.
Po chwili nie czekając na losowanie wypuścił takiego pokemona.

Jak się okazało i tak na niego wypadło.

Zamyśliłam się i wypuściłam Lucario. Koffing był trojącym pokemonem, a moja podopieczna miała podtyp stal czyli nie będzie mógł jej zatruć. -Idź, Lucario. Zacznij od Detect, by nie mógł cie trafić żadnym atakiem, a następnie doskocz i uderz go Metal Claw. Odsuń się i zacznij krążyć wokół przeciwnika. Wyślij w jego stronę Focus Blast, by zaraz potem doskoczyć i uderzyć go Quick Attack. Znowu zacznij krążyć i jak będzie próbował użyć jakiejś obronnej techniki zaatakuj go Feint, a następnie przywal mu Metal Claw. Nie daj się trafić, a jeśli jednak cie uderzy odpowiedz Counter.- Wydałam jej polecenia.

Metal Claw mocno dokuczyła pokemonowi. Ten użył Toxic, lecz bez efektu.Focus Blast porządnie dało popalić pokemonowi. Ten po chwili uderzył... Flamethrower! To mocno przypiekło Lucario, która oddała Quick Attack. dalej Koffing już nie trafiał.

L 60%
K 45%

Nie jest źle. Zawsze jeśli Lucario zostanie podpalona może użyć Facade. -Dobrze, Wyślij w jego stronę Focus Blast, a jeśli będzie chciał cię zaatakować Flamethrower użyj Detect i doskocz do niego z Quick attack. Odskocz na taka odległość, by nie mógł cię trafić żadnym atakiem i wyślij w jego stronę Dark Pulse. Zacznij wokół niego krążyc i co chwila atakuj go Fucus Blast. Nie daj się trafić i jak tylko cię uderzy odpowiedz Counter.- wydałam jej polecenia cały czas obserwując walkę.

Po chwili Lucario dostała kolejnym Flamethrower. Odwdzięczyła się jednak po tym pokemonowi przeciwnika ostrą ofensywą, która go powaliła. Przeciwnik spochmurniał i ze spuszczoną głową wyszedł z areny.

Lucario + 0,7 do lv.

-Dobra robota mała.- Pochwaliłam Lucario i pogłaskałam ja po łbie. Schowałam ja do pokeballa i ruszyłam w stronę wyjścia z areny. Chciałam zobaczyć czy miałam jeszcze dzisiaj jakąś walkę i z kim. Być może jeszcze dzisiaj stoczę jakiś pojedynek. Byłam ciekawa kto może być moim następnym przeciwnikiem.

Już dzisiaj żadnych walk nie miałaś. Jutro za to będą trzy walki. Pierwsza 1 vs 1 a dwie kolejne to już 2 vs 2. No i Twoja runda była ostatnią dzisiejszą w ogóle. Wszyscy zaczęli udawać się do wyjść, a trochą tłumu było.

Zamyślona zerknęłam która jest godzina. Chyba będę mogła jeszcze do domu wpaść i nakarmić pokemony, by nie pożarły nikogo w nocy. No i jeszcze to spotkanie z Ingo. Musiałam coś wykombinować, by nikt nie skapnął się, ze ktoś jeszcze jest w moim domu. W końcu lepiej nie obnosić się z tym, ze mój ojciec który w papierach nie żyje ma się dobrze i siedzi w domu z legendarnym Mewtwo.

Wkrótce podszedł do Ciebie Ingo.
- Hm, to która godzina ci pasuje? - spytał się.
A była już siedemnasta trzydzieści.

Zamyśliłam się. -Może o 18?- Spytałam się Ingo. Do tego czasu uda mi się nakarmić moje stwory. w pół godziny powinnam się obrobić. Ewentualnie tatę zagonie do roboty, by trochę po kryjomu porobił w domu. Najchętniej to bym go wygoniła, by wykopał tą bombę, ale jeszcze ktoś go rozpozna.

- Dobra - zgodził się Ingo. - Będę przy pomniku w centrum miasteczka - powiedział i poszedł zadowolony z siebie z areny.
Wkrótce i Ty mogłaś wyjść bo prawie wszyscy opuścili budynek i nie trzeba się już przepychać.

Wyszłam z areny i ruszyłam w stronę swojego domu. Przynajmniej mam już dzisiaj wolne od walk. Zerknęłam jeszcze nikt za mną nie idzie i gdy stanęłam przed drzwiami weszłam do domu. Będe musiała nakarmić swoje potwory, by w nocy nikogo nie zjadły.

Po chwili byłaś już w domu. Nikt Cię nie śledził i inne takie z tego typu rzeczy. Jak byłaś w środku to Twój ojciec próbował coś usmażyć (kiepsko mu to wychodziło, jak zawsze zresztą), a Mewtwo tylko obserwował jego poczynania.
- Cześć - psychiczna legenda przywitała się z Tobą.

-Cześć.- Odpowiedziałam i popatrzyłam na poczynania mojego ojca w próbach usmażenia czegoś. -Co chcesz takiego zrobić?- spytałam się i wypościłam swoje pokemony oprócz Laprasa. Poszłam szukać w szafkach karmy dla swoich stworów. -O 18 wychodzę.- Poinformowałam ich. -Wiec jak coś to zostawiam tutaj z wami moje pokemony, ok?- dodałam.

- Kolację - burknął Twój ojciec.
Po chwili jednak jego potrawa dziwnym sposobem zajęła się ogniem i chyba nic z tego nie wyszło... Pokemony zjadły karmę, którą miałaś w szafce przy zlewie. Mewtwo zadowolił się kilkoma jabłkami.
- Dobra - powiedział Twój ojciec.

-Może następnym razem zanim weźmiesz się za patelnie spróbuj zrobić kanapki.- poradziłam mu. Zerknęłam na zegar, by zobaczyć która jest godzina. -Jutro mam trzy walki to raczej nie spodziewajcie się, ze szybko wrócę.- Dodałam. Zamyślona popatrzyłam na wszystkich i zaczęłam szukać w szafkach jakiejś zupki chińskiej czy czegoś podobnego.

Wkrótce znalazłaś. Było wpół do osiemnastej. Niedługo więc będziesz się musiała wybierać. Twój ojciec kiwnął tylko głową i zrobił tą zupkę. Przynajmniej tego się nie da zepsuć... Pokemony zaczęły się bawić zabawkami jakie tu poznajdywały. Deino była grzeczna, zresztą Mewtwo ją obserwował.

Popatrzyłam na swoje pokemony. -Dobra, ja już się zbieram. Zostawię jeszcze Laprasa pod domem. Jak będzie padać deszcz to będzie prze szczęśliwy.- powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Nie chciałam sie spóźnić na spotkanie z Ingo. Chociaż raz przynajmniej nie będę cały czas siedzieć w domu.

Po chwili wyszłąś i zostawiłaś Laprasa na polu. Ten pomachał Ci płetwą i zabrał się za zjadanie jabłek, jakie spadły z jabłoni rosnącej zaraz przy waszym domu. Wkrótce byłaś w centrum miasteczka i tam Ingo stał już oparty o barierkę przed pomnikiem.
- Cześć - przywitał się zadowolony.

Powiedziałam jeszcze pokemonom, by były grzeczne i nie rozrabiały. Pomachałam Laprasowi ruszyłam w stronę centrum miasteczka. Zerknęłam na pomnik i trochę przyspieszyłam. -Cześć.- przywitałam się z Ingo i przystanęłam obok niego trochę zdenerwowana.

Ingo się uśmiechnął.
- To może najpierw przejdziemy się do kina? - zaproponował chłopak.
Żeby trochę zniwelować napięcie wziął Cię pod ramię i po chwili ruszyliście do kina.

Zdarzyłam tylko kiwnąć głową. -Dobrze.- Odpowiedziałam. Pójście do kina to nawet dobry pomysł. Na chwile zesztywniałam gdy wziął mnie pod ramię, ale potem jakoś się doprowadziłam do porządku. To było nawet miłe z jego strony, ale ja nie byłam do tego zbyt przyzwyczajona.