Corvis w Saffari

Skoro takie "wyłudzactwo". Corvis podał maluchowi trochę karmy.
- Nie gniewaj się na mnie.
A później wstał i poszedł dalej na przód.

Caterpie szczęśliwy zaczął szamać karmę a ty ruszyłeś dalej. Niestety nie widziałeś teraz już żadnych pokemonów, raz potknąłeś się o wystający korzeń łudząco podobny do pułapek zastawianych przez kłusowników. Nagle usłyszałeś jakieś hałasy dobiegające zza pobliskiego ciernia. Wyszedł z nich cały pokłuty Strażnik.
-Witaj, śledziłem cię by sprawdzić czy nic nie przeskrobiesz, ale zauważyłem że nie jesteś takim typem człowieka. Jak chcesz złapać coś innego od tych pokemonów co widziałeś do tej pory to idź w tą stronę. - palcem wskazał ci ledwo widoczną ścieżkę prowadzącą na wschód i się pożegnał po czym zniknął.

To mogło być coś ciekawego. Albo podpucha... W każdym razie Corvis postanowił spróbować.
- Mew miej się w gotowości.
powiedział i poszedł wąską ścieżką na wschód.

Szedłeś, lecz na razie nie widziałeś żadnych pokemonów. Po chwili czułeś się jakby cię ktoś obserwował ale gdy oglądałeś się w około nie zauważyłeś niczego i nikogo.

Coś się lampi jak nic. Oby to nie był sweeddel.
- Mew nęka cię to głupie wrażenie?
Spytał Corvis rozglądając się dookoła.

Mew pokiwał głową a gdy wspomniałeś o Sewaddlu to przeszły go aż ciarki. Nagle z niczego, wyskoczył na drogę taki o to pokemon:

Usiadł sobie i zaczął jeść szyszkę (mimo że sam jest żołędziem xd).

Ten to miał wypaczony gust. normalnie kanibalizm.
- Ym... może chodźmy dalej.
Zaproponował chłopak mijając pokemona na ścieżce.

17. Seedot spojrzał się na ciebie gdy go mijałeś wzrokiem pełnym zła, lecz dalej jadł szyszkę. Ty szedłeś sobie powoli obserwując łono natury gdy przed twarzą przeleciał ci Pidgey i narobił dosłownie o krok od ciebie. Masz szczęście ;p

- Gów*iana sprawa!
Zawołał Corvis robiąc unik przed kupą. następnie zaczął iść bardziej pod drzewem, tak powinno być bezpieczniej.

18. Cóż za szczęście ! Akurat jak doszedłeś pod drzewo to chmara Pidgey'i nasrała w to miejsce gdzie przed chwilą stałeś xD. Chyba ten pierwszy był zwiadowcą który dał znak do ataku. Cóż za zabawa ... Poczekaj ! Jeden z Pidgey,i wygląda jakoś inaczej od reszty ...

Co jak gdzie? Szybko Corvis wyciągnął pokedex i zeskanował pidgey'a. A dla pewności że nie ucieknie rozsypał sporą garść karmy na ziemi.

19. Pidgeye poleciały na najbliższe drzewo i wpatrywały się w ciebie. Jeden który był ich przywódcą, teraz zauważyłeś że jest on Shiny. Chyba obgadywały jak by cię tu jeszcze raz zaatakować. Za trzecim razem udało ci się zeskanować tego właściwego, rzadkiego Shiny Pidgeya.

Cytat :

Nr w Dexie: #16
Nazwa: Shiny Pidgey
Płeć:
Charakter: Zabawny gość, lecz i bardzo dumny. Od małego pełnił rolę przywódcy w stadzie.
Typ:
Lvl: 7
Ataki: Tackle, Sand Attack, Roost
Zdolność: Keen Eye

Teraz nadszedł czas na nakłanianie.
- Hej pidgey. Chcesz może się do mnie przyłączyć?
Zawołał głośno Corvis tak aby ptak go usłyszał.

20.Jakiś Pidgey podleciał do ciebie i zaczął się wtulać, lecz nie był to ten którego ty chciałeś. Po chwili Shiny Pidgey spojrzał na tą sytuacje i skarcił swojego towarzysza za przymilanie się do trenera. Chyba musisz się wysilić.

No niebyt...
- Hej ty tam kolorowy. Co zrobić, żebyś dał mi się złapać?
Może bitwa wręcz ale to głupie. Wyścigi, karmienie, kto więcej zje?

21. S Pidgey popatrzył na swoich towarzyszy, i chyba zdecydował się nieco pobawić z tobą i Mew bo tylko się uśmiechnął po czym podleciał do ciebie i wskazał na legendarnego pokemona. Chyba chciał się z nim ścigać.

Skoro tak.
- Mew jesteś ze dwa razy szybszy i na dodatek masz kilka poziomów więcej. Daj mu mocno popalić.
powiedział Corvis puszczając oczko do pokemona.

22.Pokemony zaczęły się ścigać. S Pidgey był wyjątkowo szybki i sprawnie wymijał drzewa, lecz Mew nie zamierzał się poddać i dzięki sile umysłu przesuwał wszelkie gałęzie które stały mu na drodze, dzięki czemu szybciutko wyprzedził S-Pidgeya, i zostawił go w tyle. Po jakimś czasie zauważyłeś oba pokemony kierujące się w twoją stronę.

No to ładnie. Można powiedzieć krok do przyszłości.
- Świetnie się spisałeś mały.
Chłopak pochwalił swojego pokemona i wyciągnął ku niemu rękę z karmą. A niech ma coś z tego.

Pidgey zgodnie z obietnicą zgodził się do ciebie dołączyć. Pierw jednak podleciał do swoich towarzyszy i się z nimi pożegnał. Wskazał na jakiegoś innego Pidgeya, wyraźnie najstarszego z towarzystwa, i chyba oddał mu dowództwo w bandzie. Po chwili dołączył do ciebie i dał się złapać w saffari balla.

Corvis zadowolony złapał pokemona.
- No to możemy jeszcze dwa złapać.
Powiedział chowając pokeballa. Następnie ruszył na przód, między drzewami tak aby czasami nie wleźć znów jakiemuś caterpie w legowisko.

3.Ruszyłeś w dalszą drogę. Tamten strażnik się nie mylił. Już nie zauważasz tak często słabych pokemonów, których było od groma na początku. Jednak nadal nic nie rzuciło ci się zbytnio w oczy.

Hop siu... i tak dalej. Corvis radośnie powędrował na przód.
- Może zgłodniałeś?
Spytał swojego Mew'a i wręczył mu trochę karmy.

4. Mew z wdzięcznością zjadł karmę, i podziękował ci po czym nagle się zatrzymał i zaczął oglądać się w wszystkie strony. Chyba coś wyczuł. Nagle popędził w krzaki i usłyszałeś stamtąd jakieś piski po czym wyleciał stamtąd:

Taki o to grzybek.

Pokemon... taki sobie. Niebyt ładny ani przydatny w porównaniu do roserade. Corvis przeszedł obok niego i po prostu zostawił malucha w spokoju. Niech sobie żyje w dziczy na zdrowie, może kiedyś ktoś go złapie.