Corvis Corax - stalowa ręka

On zawsze wcześniej wstaje... Szybko, która godzina? Zaraz konkurs i jeszcze trzeba Arcanine odebrać.
- Tyle rzeczy do zrobienia.
Powiedział Corvis sprawdzając ile czasu mu jeszcze zostało.

Była siódma.
- Spokojnie, wszystko zaczyna się o 14 - ziewnął Leo. - Cały ten turniej trwa ze 3 dni, wliczając w to te wszystkie walki... - przeciągnął się.

No to całe szczęście. Corvis leżał sobie obok chłopaka i bawił się jego włosami.
- No to może chodźmy na śniadanie.
Zaproponował już całkiem spokojnie.

- Ciacha mam, chcesz? - spytał.
Po chwili wyciagnął z swojego plecaka całe pudełko ciastek z kawałkami czekolady. Pyszotka. Miał też jak się po chwili okazało drugie - pierniki.

No to czemu by nie...
- Z chęcią spróbuję.
Powiedział Corvis i zaczął wcinać.
poleżmy tak do ósmej a później zacznijmy się szykować.
Stwierdził chłopak.

- Czyli mamy całą godzinkę - ucieszył się Leo.
Ciastka były przepyszne, Zjedliście całe dwie paczki i byliście pełni. Nie ma to jak takie słodkie obżarstwo... Leo po chwili przeszedł do łaskotania Cię ogonem.

Ojoj... tylko nie łaskotki. Ale i jest na to sposób... szybkie łaskotanie po brzuchu później o pleckach i całus w szyję.
- Nie łaskocz bo długo nie wytrzymam.
Powiedział w końcu niebieskowłosy.

Jak się okazało Leo także miał łaskotki. Chwilę tak szaleliście, aż w końcu nie mogliście złapać oddechu.
- Dobra rozejm - powiedział w koncu chłopak i pocałował Cię.

No to rozejm...
- Ile nam na tym zeszło? Nie czas czasami się zbierać?
Spytał Corvis i zaczął łapać oddech. Uf... wojna na łaskotki.

Była siódma trzydzieści. Czas się ciągnie nieco, ale przynajmniej miło go spędzacie.
- Szkoda, że ten turniej bo bym tak cały dzień leżał - stwierdził Leo.
Przytulił się do Ciebie. Cos bardzo potulny miał dzisiaj nastrój.

No szkoda...
- Fajnie by było, gdyby ten czas leciał szybciej. Chciałbym mieć to za sobą.
Stwierdził Corvis ale w jego przypadku lepiej uważać na takie słowa.

No tak, po chwili jak spojrzałeś na zegarek to była już dziewiąta...
- No i wykrakałeś - powiedział rozbawiony Leo, siadając.
Na niego to nie wpływało ale chyba przez to, ze akurat wtedy się stykaliście.

No ojoj... Szybko trzeba się ubrać. To Corvis zrobił na początek, później poleciał odebrać Arcanine. Oby było z nim wszystko dobrze.

Arcanine miał się już wręcz świetnie. Jak tylko Cię zobaczył to wybiegł z pomieszczenia i wpadł na Ciebie, wylizując całą Twoją twarz.Leo patrzył się rozbawiony na tą scenę.
- Widać potwornie cię lubi - zaśmiał się.

No to i tak lepiej niż by miał gryźć.
- Starczy Arcanine.
Zaśmiał się Corvis po czym wytarł się jakąś chusteczką. To teraz trzeba znaleźć dziewczyny i zabrać się na stadion.

Potrzebowałeś do tego trzech chusteczek, ale pies w końcu przestał i już tylko się przymilał. W koncu mogliście szukać dziewczyny. Szybko je znaleźliście bo siedziały w stołówce i Giratinka co chwila im z talerzy coś podkradała na co te reagowały śmiechem.

No to dobrze. I przydałoby się też przegryźć coś "zdrowego".
- Jak się trzymacie?
Spytał po czym usiadł obok i zaczął głaskać Arcanine. Biedny pokemon, tak wiele w życiu wycierpiał.

- A dobrze jest, a co u was? - spytała się Lily.
Arcanine był bardzo zadowolony z głaskania. Chyba naprawdę się cieszył, że ma teraz tak dobrego właściciela. Leo zamówił dla was jakąś sałatkę. Wkrótce dostaliście wasze danie i wyglądało bardzo smakowicie.

No to czas coś przegryźć dla zdrowia.
- A wyśmienicie.
Powiedział Corvis z jednoznaczną miną liska chytruska.
- By trzeba było już się zbierać.
Ach ta niecierpliwość.

Dziewczyny chyba załapały co ta mina oznacza i się lekko pozaczerwieniały z tego wszystkiego. Sałatka była przepyszna i po chwili z Leo wsunęliście całe swoje porcje.
- No - potwierdziły dziewczyny.
Po chwili byliście gotowi do wyjścia.

No to na arenę. Oczywiście z wszystkimi przedmiotami, takimi jak potiony i inne przydatne w pojedynkach.
- No to powodzenia.
Powiedział Corvis ucieszony, że nie tylko on bierze w tym udział.

- Powodzenia - odpowiedzieli Ci Twoi przyjaciele.
Po chwili byliście na arenie, podzielonej na 40 małych pól. Pierwsze walki mają być 1 vs 1 i Ty walczysz w drugiej turze. Lily i Karla załapały się na pierwszą. Jednak jeszcze trochę poczekacie...

O matko... ile można czekać.
- Będziemy trzymać za was kciuki dziewczyny.
Rzekł Corvis i spoglądał na arenę. Niezła jest, taka ogromna. Ciekawe czy wszystkie pola są takie same czy różnorodne.

Na razie pola były takie same. Chyba stwierdzono, że nie warto robić urozmaicenie na samym początku.
- Ta, dajcie z siebie wszystko - powiedział Leo.
W koncu się zaczęło. Lily wybrała Venonata, a przeciwnik Venipede, Karla wybrała Pidgeya a przeciwnik Grovyle!

No to może być ciężko. Ciekawe jakie poziomy mają te pokemony.
- Na pewno dacie radę.
Szybki skan, chociaż tylko poziomy i dalej samo trzymanie kciuków.