Corvis w Saffari

-Możesz wejść. - powiedział strażnik, gdy wszedłeś na terytorium Saffari. Zobaczyłeś niesamowitą ilość flory i fauny. Już na wejściu przeleciało ci nad głową stado Pidgeyi i znikło w gęstym buszu w postaci drzew różnego rodzaju. Słyszałeś stamtąd hałasy dzikich pokemonów.

Na początek Corvis wypuścił swojego Mew'a i obdarzył go porcją pieszczot.
- Dobra, rozglądaj się i to dobrze.
Powiedział po czym ruszył w gąszcz.

Idziecie ciągle naprzód gdy nagle poczułeś ukłucie na nodze. Gdy spojrzałeś w dół zobaczyłeś że przykleił ci się do spodni:

Jakąś mazią aż ci całą nogawkę wysmarował.

Chłopak schylił się z wolna do małego robaczka.
- Przykro mi, ale szukam czegoś innego.
Powiedział Corvis odklejając pokemona od swych spodni. Następnie zdjął tą maź i poszedł dalej przed siebie.

3.Teraz miałeś też maź na ręce lecz szedłeś twardo naprzód. Usłyszałeś jakby huczenie sowy i w tym samym momencie po drugiej stronie warknięcie. Nagle wszystko przycichło gdy zbliżyłeś się do tych miejsc. Nic nie widziałeś.

Skoro wszystko się chowało trzeba spróbować inaczej.
- Mew spróbuj polecieć nad drzewa i zobaczyć, czy coś tu się nie chowie.
Powiedział Corvis mając nadzieję, że przyniesie to oczekiwany skutek.

4.Ledwo co Mew podleciał do przecięcia na gałęzie w drzewie, wskoczył na niego

Taki mały szkrab, a taki agresywny. Mew automatycznie zdmuchnął go z siebie a ten upadł ci na głowę i cię ugryzł.

Corvis szybko zrzucił robaka ze swojej głowy a później go zeskanował.
- Co za szaleniec.
Na pewno pokemon, który gryzie trenera sie nie przyda. Ale warto sprawdzić czy nie ma jakiegoś specjalnego ataku.

Cytat :

Nazwa: Sewaddle
Płeć: Man
Charakter: Mały wojownik. Jest bardzo inteligentny i lubi denerwować trenerów lecz chętnie zaprzyjaźnia się z innymi.
Typ: Grass/Bug
Lvl: 8
Ataki: Tackle, String Shot, Bug Bite
Zdolność: Chlorophyll

Pokemon ugryzł cię po raz kolejny i wskoczył ci pod kołnierz.

O matulu. Corvis zaczął szybko się szamotać, aż w końcu zrzucił z siebie górną część garderoby.
- Dobra, to już przesada.
Powiedział Chłopak, wytrząsnął robaka z bluzy i poszedł dalej.

Poszedłeś dalej lecz zapomniałeś że Mew gdzieś zniknął. Gdy spojrzałeś się do tyłu, zauważyłeś że ten mały robal dalej się za tobą czołga. Chwilę później przyleciał twój pokemon.

Bez kitu, co za uparty zwierz.
- Mew użyj transform i zmień się w fearow. przeleć kilka razy nad nim to może się spłoszy.
Chłopak wydał polecenie różowej legendzie. Lepiej żeby zadziałało bo jeszcze będzie trzeba złapać tego sweeddle'a.

Sewaddle mimo twojego zaskoczenia nie przejął się o wiele większym od niego Fearow'em i dalej czołgał się w twoją stronę. Zbyt szybki to on nie jest.

Jakieś szaleństwo. I to dosłownie.
- Mew, normalnie zwiewamy.
Powiedział w końcu chłopak. Następnie wziął nogi za pas i obiegł na przód.

8. Razem z Mew zacząłeś uciekać od małego robala xD. Po pięciu minutach zatrzymaliście się i odsapneliście bo upartego Sewaddle nie było na horyzoncie. Nie widzieliście też żadnych innych pokemonów.

Lepiej żadnego niż tak upartego.
- Wreszcie z nim spokój.
Powiedział chłopak odsapując po tym pędzie. Oby następne były bardziej przystępne.

Szedłeś cały czas naprzód lecz oprócz krzewów i drzew nie widziałeś niczego co by cię zafascynowało, aż nagle potknąłeś się o coś. Gdy spojrzałeś by sprawdzić co to jest zauważyłeś:

Chyba pusty ...

O... darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. Ale lepiej otworzyć i sprawdzić czy nie ma wewnątrz tego robala.
- Mamy szczęście.
Powiedział Chłopak głaskając swojego pokemona.

Mózg płata ci figle, bo przez chwilę mignął ci przed oczyma Sewaddle z swoimi kłami. Jednak była to tylko twoja wyobraźnia trochę podrasowana wcześniejszą akcją. Schowałeś Saffari Ball'a i ruszyłeś dalej lecz nic nie widziałeś.

Corvis zaczął spacerować z wolna. jeszcze przez tego robala nabawi się jakiejś mani prześladowczej czy co.
- Mew, rozglądaj się dobrze.
Powiedział w końcu chłopak patrząc na pobliskie drzewa.

11. Mew podleciał do najbliższego drzewa i zaczął bardzo dokładnie obszukiwać. Niestety po chwili przyleciał i mówi że nie ma nic na horyzoncie. Chwilę później nad głową przeleciało ci znów stado Pidgey'i.

Pidgey'e nie są złe. Ale na pewno są lepsze pokemony od nich na tym safari. Corvis ruszył dalej przedzierając się przez krzaki. A skoro nie ma tu żadnych widocznych pokemonów to może chociaż jakieś słychać.

12.Słychać było mnóstwo pokemonów. Ich głosy dobiegały cię z różnych stron więc nie było jak czegokolwiek zlokalizować. Zboczyłeś z trasy i wpełznąłeś w jakieś krzaki z których usłyszałeś nagle pisk. Wyskoczył stąd wyraźnie niezadowolny że zepsułeś mu mieszkanie.

Ojoj. Biedny maluch, który stracił dach nad głową.
- Może jakoś ci pomogę.
Powiedział Corvis starając się złożyć mieszkanko do kupy.

Niestety nie wiedziałeś jak sobie poradzić, bo w krzakach nie znalazłeś czegokolwiek co by przypominało jakieś siedlisko Caterpie. Dziki pokemon jednak po chwili kiwnął głową jakby chciał powiedzieć że przyjmie w ramach rekompensaty trochę jedzenia.