Czas na zemstę - Gra Yomi

- Archer, ta menda .ier***ona... - powiedział Rockets.
Po chwili odleciał i już nic więcej od niego nie wyciągniesz. I chyba zlał się w pory... Przynajmniej mogłaś to stwierdzić po stanie podłogi obok niego. Aż grymas obrzydzenia sam wszedł na twarz. Słyszałaś już co nieco o tym Archerze... Niezbyt przyjemny gościu. Jeden z podkomendnych Giovanniego. Zbierało się tu coraz więcej ludzi i obsługa baru po chwili zabrała się za wyniesienie stąd pijanego rocketsa. No i niestety też trzeba było usunąć ślady po nim. Ty lepiej byś się zmywała bo jeszcze pomyślą, że z nim jesteś.

Gdy tylko Rockets padł od razu ruszyłam w stronę wyjścia. Czyli musiał tutaj przebywać Archer. Niezbyt dobrze. Wolałam się czasem na niego nie natknąć, gościu podobno nie był zbyt przyjemny, a dla mnie nie skończyłoby się to zbyt dobrze. Gdy tylko udało mi się zmyć z baru przystanęłam kilka metrów od lokalu i się rozejrzałam. Skrzywiłam sie na myśl o pijanym w sztok Rocketsie. Całe szczęście, że mi alkohol nie smakował.

Udało Ci się bez większych kłopotów wyjść z tego baru. rozejrzałaś się i nic podejrzanego. Po jakimś czasie wynieśli Rocketsa z baru i go wywalili przy śmietniku. Aż chciało się powiedzieć "No i wylądował tam, gdzie jego miejsce". Wkrótce natknęłam się na... Ingo. Szedł i popijał sobie piwo.
- Hej i jak tam? - zagadał.
Pijany nie był w zupełności. Prawdopodobnie było to jego pierwsze dzisiaj. Chociaż nigdy wcześniej nie widziałaś, żeby sięgał po alkohol.

-Cześć.- Przywitałam się z Ingo. -A łażę sobie po mieście. Właśnie przed chwila widziałam jak wywalili jakiegoś pijanego gościa prosto do śmietnika.- Dodałam rozbawiona. Akurat to, ze Archer był w Nimbasie nie napawało mnie optymizmem. -A ty co robisz?- Dopytałam się i zerkając na chwile na jego piwo.

- Tak trochę chciałem sobie odpocząć - powiedział.
Chyba zauważył, że co chwila zerkasz na jego piwo.
- Jakby co to lubię, ale nie tak, żebym się upijał nie wiadomo ile. Tak bez okazji to czasem jedno piwo dziennie wypiję, przy okazji to coś więcej... - podrapał się po karku.
Chyba nie wiedział, czy dobrze powiedział.
- Hym, ale jakby ci to bardzo przeszkadzało to mógłbym przestać - dodał w końcu.

-Dobra, nie patrz tak na mnie. Ja tylko się zastanawiam jak to świństwo może ci smakować Jest obrzydliwie gorzkie.- Skrzywiłam się na sama myśl, że musiałabym to pić. Jakoś za większością alkoholi nie przepadałam. -Pij sobie jak chcesz, ale potem do mnie nie startuj z całowaniem.- Dodałam rozbawiona. Rozejrzałam się zamyślona. Wolałabym się akurat teraz nie natykać na jakiś podejrzanych gości.

- Dobra, do wieczora to akurat wywietrzeje - powiedział rozbawiony. - Po prostu mi to smakuje - wzruszył ramionami.
Pomachał Ci i poszedł w swoją stronę. Znowu byłaś sama. Żadnych podejrzanych typków nie było, przynajmniej tutaj i mogłaś odetchnąć z ulgą. Więcej już na nic nie trafiłaś totalnie na nic. Szwędałaś się tylko po okolicy, aż robiło się już późno.

Westchnęłam i ruszyłam w stronę Battle Subway. Martwiłam się tym, ze Rocketsi właśnie zabierali się za budowę tego cholernego wiertła. Znowu chcą nam zwalić na głowę wkurzona Giratinę? Przecież wtedy nie zostanie kamień na kamieniu nawet. Im już na prawdę musiało odbić. Skrzywiłam się. Może Mewtwo pomoże mi coś wymyślić. O ile już Mistrzowie Metra nie trafili na ten trop.

Jak tylko dotarłaś na metro to zastałaś tam ingo, który obecnie coś reperował przy jednej z lokomotyw.
- Cześć, i jak tam? - spytał.
Wymienił jakąś część i zaczął wszystko od nowa składać.
- Ja trochę zabrałem się za naprawianie tego, co odkładałem dłuższy czas... - podrapał się po karku.

-Cześć. Połaziłam trochę, ale już nic ciekawego nie było to wróciłam.- Powiedziałam. Zamyślona popatrzyłam na to jak Ingo reperuje lokomotywę. -Dobrze, to ja wtedy nie przeszkadza.- Dodałam i ruszyłam w stronę pokoju, który obecnie zajmowałam.

- Nie przeszkadzasz - Ingo poderwał się i w efekcie uderzył głową o stalową obudowę, jaka była nad jego głową.
Chłopak odłożył narzędzia i zdjął rękawice, w których pracował. Po tym podszedł do Ciebie.
- Co chcesz na kolację? - spytał.
Miał na policzku plamkę ze smaru.

-Ej, tylko się nie zabij.- Mruknęłam i podeszłam do Ingo. -Nie rozwaliłeś sobie czasem głowy?- Dopytałam się trochę zatroskana. Zawinęłam rękaw i wytarłam mu nim tą plamkę smaru z policzka. -Mogą być omlety.- Dodałam odpowiadając na jego pytanie odnośnie kolacji.

Z tego co widziałaś to miał on guza.
- Spoko, nic mi nie jest - powiedział chłopak i się lekko uśmiechnął.
Po chwili poszedł do kuchni mówiąc, że jak chcesz to pójdź do pokoju a on Ci przyniesie jedzenie. Był nawet zadowolony, mimo tego że właśnie porządnie uderzył się w głowę. Usłyszałaś po tym jak chyba coś mu spadło z szafki w kuchni.
- Nic mi nie jest! - usłyszałaś tylko.

Pokręciłam głową. Miałam tylko nadzieje, że nic sobie znowu nie zrobi. -Tylko uważaj.- Odkrzyknęłam do Ingo. Zamyślona się rozejrzałam. Skrzywiłam się na myśl o tym, ze Archer jest w Nimbasie. wzdrygnęłam się. wolałam nie mieć z tym gościem do czynienia. Być może uda się zniszczyć wiertło bez spotkania tego gościa.

Po chwili byłaś w pokoju. Wkrótce Ingo wrócił z kolacją. Dla siebie także zrobil. Postawiłto wwszystkona stoliku i ssię na ciebie popatrzył.
- Hym, może to ci akurat spasuje - wyjąłzza ppłaszcza butelkę szampana.
Zerknął na twoją reakcję i siadł na przeciwko ciebie. Chyba nie był pewny jak to odbierzesz, ale złych intencjina ppewno nie miał.

Popatrzyłam nieco zdziwiona na Ingo. -Szampan?- Zerknęłam na trzymana przez niego butelkę. -Czego, by nie...- Dodałam. Zerknęłam na Ingo. On coś kombinował? No cóż, jeśli nawet to mi to aż tak nie przeszkadzało.

Po chwili wziął nalał wam obojgu tego szampana. Przy okazji zaczęliście jeść kolację. Było bardzo przyjemnie i chłopakwwidać, że sięsstarał. Między innymi opowiadałci kkawałyczy czasem ppowiedział jakiś komplement. Czas szybko wam mijał i dość sporo szampana ju żnie było. Chłopak teraz opowiadał ci jego przygody z podróży po innych regionach.

To było bardzo przyjemne. Rozluźniłam się i z uwaga przysłuchiwałam się opowieściom Ingo o jego podróżach. Popatrzyłam na chłopaka. Przynajmniej on miał bardzo ciekawe życie, podróże musiały być bardzo fajne. Nie to co ja tylko w domu siedziałam, ale przynajmniej miałam też Mewtwo i Riolu do towarzystwa.

Po chwili skończył i popatrzył się na ciebie.
- Ogólnie... Cieszę się, że Cię spotkałem - uśmiechnął się.
Po tym nachylił się nad tobą i cię pocałował, tylko że... Po francusku, co w pewnym sensiecie bbardzo zadowoliło.

-Ja tez się z tego cieszę.- Odpowiedziałam. Lekko zesztywniałam, gdy nachylił się by mnie pocałować, ale zaraz potem się rozluźniłam. Nawet mi się to spodobało. I byłam z tego w koniec końców zadowolona.

Chłopak po chwili pocałował cię drugi raz.
- Hym, czy pozwolisz...? - powiedział tylkoi dłońmi zawędrował pod twoją bluzkę.
Chłopak nie chciał cie do niczego zmusza , więc zabrał się na razie bardzo spokojnie do tego wszystkiego.

Popatrzyłam przez chwile na Ingo i kiwnęłam głową. Pogłaskałam go po policzku i tym raz sama go pocałowałam. To wszystko było nawet bardzo przyjemne. Czyli po to był mu potrzebny ten szampan. A może jednak nie po to? Zerknęłam na chłopaka i lekko przesunęłam dłonią po jego włosach.

+18
Kto wie po co mu byłppotrzebny ten szampan? Wkrótce Ingo zrobił taki przewrót, że obydwoje leżeliście w łóżku. Zaczął cię całować i rozbierać, szczególnie skupiając się na twoich piersiach i pośladkach. Jak tak popatrzeć to było nawet przyjemnie.

+18
Popatrzyłam na niego nieco zdezorientowana. Już od razu przechodził do rzeczy?  Jednak bez oporów pozwoliłam się rozebrać. To całe jego dotykanie było nawet bardzo przyjemne. Wyciągnęłam dłoń i pogłaskałam Ingo po policzku. Przez chwile tylko go tak głaskałam, by w końcu przejść do czegoś innego. Także zaczęłam go rozbierać i tuż po tym pocałowałam go.

+18
Ingo zadowolony dał ci się rozebrać, a on w międzyczasie cie obcałowywał. Wkrótce została mu tylkobielizna i już ddało się widzieć swego rodzaju wybrzuszenie. Jednak i tam wkrótce nic nie zakrywało jego ciała. Chłopak doskonale wiedziałco robić