Czas na zemstę - Gra Yomi

-Larvi, zostaw ten ogon, bo jeszcze ktoś będzie chciał zjeść twój jak ci urośnie.- powiedziałam do pokemona i złapałam go, by zostawił w spokoju kitę Mewtwo. Pogłaskałam Riolu i pochwaliłam ją za to, ze jest taka grzeczna.

Po chwili Larvitar odpuścił ogonem Mewtwo a legenda odetchnęła z ulgą. Riolu była bardzo zadowolona z pochwały i Larvitar chyba zaczął rozmyślać nad tym czy jednak by nie spróbować być grzecznym.

Byłam zadowolona, ze w końcu Larvitar przestał przeżuwać ogon Mewtwo. Zamyślona się rozejrzałam. -Może macie ochotę na mały trening?- Spytałam się pokemonów. przy okazji Lapras by mógł sobie trochę poprzerywać na wolnym powietrzu.

Pokemony kiwnęły twierdząco łbami. Po chwili znalazłaś nawet staw. Możesz tu wypuścić swojego Laprasa, by ten miał więcej swobody... Riolu i Larvitar chcieli ćwiczyć razem. Mewtwo natomiast raczej wyboru nie miał i będzie trenować z Laprasem.

Wypuściłam Laprasa, by mógł potrenować i popływać sobie w stawie. Stanęłam obok i przyglądałam się ich treningowi. Byłam nawet zadowolona, ze do drużyny dołączył na jakiś czas Lapras. Zamyślona zerknęłam w niebo. Może następnym mieście uda się zdobyć więcej informacji o team Rocket.

Tak więc zaczął się trening. Pokemony bardzo się starały i zeszła im na tym trenowaniu jakaś godzina. Wkrótce stwory jednak się zmęczyły i teraz odpoczywały, a Lapras leniwie dobie pływał po stawie zadowolony z wodnej przestrzeni.

+ 0,8 do lv.

Usiadłam pod jednym z drzew i przyglądałam się jak Lapras pływa sobie po stawie. Zamyśliłam się. cały czas martwiło mnie to po co team Rockets mógłby szukać Tria muszkieterów. Dla pieniędzy jak to mieli w zwyczaju? Czy może coś innego?

Tego nie mogłaś zrozumieć i byłaś bardzo zaniepokojona tą sytuacją. W końcu Mewtwo usiadł obok Ciebie.
- Nie powinnaś się tym tak zamartwiać, w końcu odkryjemy o co tu chodzi - powiedział, zapewne wyczytał Ci z myśli czym się tak martwiłaś.

-Pewnie tak.- Westchnęłam. Zamyślona zerknęłam na Laprasa i małe pokemony. -Ale i tak nie podoba mi się to wszystko. Te mendy są zdolne do wszystkiego.- Mruknęłam i podrapałam się po policzku.

Mewtwo potwierdził to skinieniem głowy. W zamyśleniu poruszał swoim ogonem jakby także o czymś rozmyślał. Chyba przypomniały mu się czasy, kiedy to eksperymentowali na nim w laboratorium. Lapras zaczął wozić na swojej skorupie Riolu i Larvitara.

W końcu wstałam i zerknęłam na pokemony. -Dobrze, lepiej jak ruszymy w drogę.- powiedziałam. Lepiej, by było jakbyśmy doszli do Striatlon zanim się ściemni. Może tam uda się usłyszeć jeszcze jakieś informacje o Rocketsach.

Szliście dalej. W końcu ujrzałaś Striatlon. Na tablicy ujrzałaś coś o ośrodku rekreacyjnym dla pokemonów. Mewtwo sam wszedł Ci do pokeballa. Było już jednak bardzo ciemni i raczej o rocketsach nic interesującego nie znajdziecie.

Od razu skierowałam się do Centrum pokemon i do stołówki. Byłam głodna i moje pokemony pewnie też. W końcu tam też będzie można usłyszeć jakieś plotki lub inne informacje. Nigdy nic nie wiadomo.

Tak więc zabrałaś się za jedzenie. W pewnej chwili usłyszałaś, że zespół R może mieć kwaterę gdzieś w tym mieście bo czasem widuje się na jego peryferiach rakietowców. Po tym jak wzięłaś danie dla Mewtwo mogłaś iść do pokoju.

No ciekawe, ciekawe. Czy będzie można trochę pośledzić Rocketsów i być może dojść do ich kwatery. Odebrałam jedzenie dla Mewtwo i ruszyłam wynająć pokój. Podzielę się tymi jakże radosnymi Nowinami z legenda i może coś razem umyślimy.

Po chwili wynajęłaś pokój. Mewtwo tam od razu wyskoczył z pokeballa i nieco zgłodniały zabrał się za jedzenie.
- Dowiedziałaś się czegoś? - spytał.
Po tym jak kiedyś zbytnio sobie pozwalał z czytaniem Ci w myślach to rzadko korzysta z tej zdolności, chyba że zauważy coś naprawde niepokojącego.

-Tak. Podobno Rocketsi mają bazę w tym mieście. Widuje się ich czasami na peryferiach. Może uda się jutro jakiegoś znaleźć i pośledzić.- powiedziałam do Mewtwo. Być może zaczął już dorastać? albo po prostu poznał co oznacza słowo "prywatność".

- O to nieźle - mina Mewtwo była lekko złowieszcza.
Po chwili skończył jeść i chyba się najadł. Larvitar i Riolu zadowoleni się ze sobą bawili, a legenda zajęła się czytaniem.

Zerknęłam która jest godzina i wzięłam piżamę z plecaka. Ruszyłam się przebrać do łazienki i może tez trochę odświeżyć. Riolu i Larvitar byli prawdziwymi łobuziakami. Jutro może uda się odnaleźć kryjówkę Teamu rockets.

Była już prawie dwudziesta. Wkrótce się umyłaś i przebrałaś a po Tobie na małą kąpiel wybrał się także Mewtwo. Riolu i Larvitar za ten czas się nieźle zmęczyli i położyli spać. Mewtwo też ziewnął i ułożył się przy ścianie na łóżku. Po tym już spał.

No cóż, dobry pomysł z tym spaniem. Podeszłam i ułożyłam się na łóżku. Ziewnęłam. Dobrze, by było się wyspać. W końcu mamy zadanie na jutro. Oby nic się nie skomplikowało. Pogłaskałam Riolu i próbowałam zasnąć.

W koncu zasnęłaś i śnił Ci się zespół R jako krwawe bestie... Zresztą tak było, przez nich zginęli Twoi rodzice. Obudziłaś się rano. Mewtwo już nie spał i czytał książkę, która go wyraźnie bardzo zaciekawiła. Riolu i Larvitar jeszcze spali.

Skrzywiłam się i usiadłam na łóżku. -Kuźwa, taki normalnie sen miły miałam...- mruknęłam i zerknęłam na Mewtwo. -Długo nie spisz?- Spytałam się go. Zerknęłam która dokładnie jest godzina i zwaliłam się z wyrka. Poszłam się przebrać do łazienki.

Była 9 rano.
- Już od dwóch godzin - odpowiedział Mewtwo.
Chyba miał spytać co Ci się śniło, jednak zrezygnował po tym jak zobaczył, że masz zły humor. Po chwili wróciłaś z łazienki już ubrana.

Rozejrzałam się po pokoju. -No to idziemy się rozejrzeć po peryferiach miasta. Może uda się wyśledzić jakiegoś Rocketsa.- powiedziałam i sprawdziłam czy Riolu oraz Larvitar jeszcze śpią. Chciałabym być tak beztroska jak oni, ale niestety już nic nie mogło wrócić.