Czas na zemstę - Gra Yomi

Szybko ukryłam się za uchylonymi drzwiami i zerknęłam tylko co jest za nimi. Może nie trafi na jakieś krwiożercze stwory. Zaczęłam obserwować kto to taki idzie. Być może będę miała szczęście i będzie to jakiś knypek, którego da się szybko powalić.

Niestety szedł taki paker, że strach się bać... On chyba na jakichś środkach zrobił te mięśnie, bo wyglądał wręcz jak lokomotywa do taranowania wszystkiego co stanie na jej drodze. Akurat zdejmował koszulkę z literą R i ubierał coś zwykłego, a ciuch rzucił do Ciebie za drzwi. Na szczęście nie patrzył lecz Ty oberwałaś śmierdzącą potem szmatą.

Odrzuciłam szmatę w głąb pomieszczenia. Co za debil. a mózg to ma pewnie wielkości główki od szpilki. Przyjrzałam się uważniej drabowi i go sobie zapamiętałam. Następnym razem jak przywalę mu w jaja zobaczymy jak będzie piszczeć. W końcu znowu zaczęłam obserwować czy nie ma zamiaru jeszcze ktoś tedy przejść.

Tym razem nikogo tutaj nie było, a drab sobie wyszedł przez przejście. Poczułaś, że ball z Mewtwo lekko drży. Chyba wie, gdzie jesteście i jest zły... bo znając go to ze strachu by nie drżał. Przez pół godziny cisza, chyba nikt tu nie przyjdzie.

Lekko tknęłam pokeball z Mewtwo i wyszłam ze swojej kryjówki. Lepiej żeby czasem nie dostał tutaj napadu szału , bo musimy wyjść z tego wszystkiego cali. Rozejrzałam się jeszcze i ruszyłam w głąb kwatery Rocketsów. Być może uda znaleźć się coś ciekawego na ich temat.

Pokeball z Mewtwo się uspokoił. Legenda chyba postanowiła przynajmniej na razie nie robić tutaj zamieszania ale czułaś, że moze wkrótce się za to zabrać... Tak więc chodziłaś po bazie i czasami musiałaś się ukrywać we wnękach w ścianach, wynikających pewnie z tego, że konstrukcja ma ogromne obciążenie i trzeba je jakoś zniwelować.

Cały czas szłam na przód i jak tylko ktoś wychodził to od razu się chowałam. rozejrzałam się. Gdzieś musiało być wejście do głównego centrum dowodzenia. O ile w ogóle takie było. I co przy okazji oni tutaj majstrowali? Może uda się tego dowiedzieć. w końcu Mewtwo też gdzieś musieli zmajstrować.

Tak więc w końcu udało Ci się dotrzeć do wielkiego pomieszczenia. Wejść nie mogłaś, ponieważ było tu mnóstwo rakietowców. Byłaś zmuszona schować się. Przechodziła dziewczyna w stroju team R, który by na Ciebie idealnie pasował...

Uśmiechnęłam się wrednie i gdy tylko przechodziła obok mnie z całej siły walnęłam ją z łokcia w kark. Oczywiście gdy nikt inny nie przechodził. Gdy tylko się to udało to wciągam gówniarę i ściągam z niej ciuchy. Sprawdzam czy na pewno na mnie dobrze pasują i zakładam je.

Nikt nie przechodził i skutecznie ogłuszyłaś dziewczynę. Zaczęłaś zdejmować jej ubiór. W pewnej chwili wypadła z jej stroju odznaka policyjna... oops. Chyba trafiłaś na kogoś, kto również ich rozpracowywał ale teraz już lekko za późno...

Ooo...Kuźwa...Przez chwile popatrzyłam na dziewczynę. A cholera z tym i tam mnie nie widziała to mogę ja tak zostawić. Wzięłam jej odznakę i schowałam tak, by czasem nie skumali ze jest policjantką. Teraz to już za późno. Z reszta jak policja ich 5 lat temu nie rozpracowała to niby jak to maja zrobić teraz? Zaczęłam przebierać się w strój Rocketsa.

Tak więc strój pasował na Ciebie idealnie. Skutecznie ukryłaś odznakę dziewczyny, żeby Ci nie mogli jej znaleźć. Przecież by ją zakatrupili... Wkrótce ubrana poprawiłaś jeszcze ostatnie szczegóły i wyszłaś na korytarz. Przeszedł obok Ciebie Rockets ale nie zwrócił na Ciebie uwagi. Kamuflaż działa.

Ruszyłam w stronę ich kwatery. Miałam nadzieje, ze nikt nie skapnie się, ze jestem przebierańcem. Zaczęłam się rozglądać i przysłuchiwałam się temu co mówią. Zawsze mogłam udawać nową. Ewentualnie wypuścić Mewtwo i kazać zrobić mu rzeźnie.

Nikt się nie skapnął. Tak więc na razie tylko biegali i wystukiwali coś o komputerach. W pewnej chwili podszedł do Ciebie jakiś młody rockets.
- Ej, lasencja to dasz się w końcu zaprosić do tego łóżka czy nie? - spojrzał na Ciebie.

-Nie.- odpowiedziałam szybko. Popatrzyłam na niego z lekka wkurzona. -Ale jeśli jesteś spragniony ekstremalnych podniet mogę kopnąć cię w jaja.- Dodałam z miłym uśmiechem. Taa... tym to zawsze tylko jedno w głowie. Chyba jednak pozwolę roznieść w proch i w pył to miejsce Mewtwo, ale najpierw dowiem się o co w tym wszystkim chodzi.

Chłopaka z lekka zatkało. Ale machnął ręką i zaczął się przystawiać do innej, która go faktycznie kopła w jaja. Ty za ten czas mogłaś sobie podejść do gościa, który wyglądał na takiego co tutaj wszystkim kierował. Obecnie był bardzo zajęty jakimiś obliczeniami.

Wyszczerzyłam się tylko. Faktycznie gościu spragniony ekstremalnych podniet. W końcu ruszyłam w stronę gościa, który tym wszystkim kierował. Przez chwile przyglądałam się jego obliczeniom. W końcu zdecydowałam się zagadać i udawać głupiego i gorliwego Rocketsa. -Witam. o co w tym wszystkim chodzi?- przywitałam się i przybrałam najgłupszą minę do jakiej byłam zdolna.

Szefu spojrzał na Ciebie, jakby już niejeden rocket go tak pytał.
- Za pomocą mocy antymaterii Giratiny mamy zamiar zaszantażować Unovę, by dała sie nam dobrowolnie opanować. Inaczej wykorzystamy inny nasz projekt... - wyjaśnił krótko.

-Giratiny? Łoooo co to za gówno? Jakieś smoczysko z Sinnoh czy coś? A co to jest ten inny projekt?- spytałam się z głupim uśmieszkiem. Nie pasowało mi udawanie debilki, ale co tam. Giratiny? Złapali druga czy może Skiro z nimi współpracuje? -I nikt nas nie powstrzyma? Fajnooo... normalnie zawsze marzyłam o władzy nad światem.- paplałam dalej.

- Ludzie z wszczepionymi genami pokemonów, a teraz idź, mam dużo pracy - powiedział mężczyzna.
Tak więc dowiedziałaś się pewnych rzeczy. Zawsze coś i zgrywanie idiotki czasami się opłaca. Bez podejść, tylko głupia mina i bezposrednio.

Co za psychole. W końcu się od niego odsunęłam i rozejrzałam jeszcze po tej kwaterze. Tylko skąd ta Giratina? Złapali drugą? Albo może Skiro z nimi współpracuje? I dlaczego do cholery się nami zainteresowali? Nie mam czasu o tym myśleć. Lepiej jak spróbuje zdobyć jeszcze jakieś informacje.

Tego nie wiedziałaś, lecz w pewnej chwili ujrzałaś plany dziwnego urządzenia... Jakieś wiertło... Przyjrzałaś się uważniej opisowi... Oni chcą się przewiercić do odwróconego świata! No i słyszałaś jakieś klęcia, ze chłopak nie chciał współpracować...

Co za ścierwa. Zerknęłam w stronę z której usłyszałam przekleństwa. Czyli jednak nie chciał z nimi współpracować. to przewierca się i złapią Giratine z Odwróconego Świata? Oni są powaleni. Może lepiej pozwolić Mewtwo zniszczyć to miejsce? Zabrałabym tylko ta policjantkę, a reszta poszłaby z dymem. Oni są chorzy. Po prostu chorzy.

Przy takich przekleństwach i bluzgach, zaszła Cię od tyłu jakaś dziewczyna. Poznałaś w niej tą policjantkę, którą ogłuszyłaś.
- A przez chwilę się bałam, ze mnie nakryli - szepnęła. - Nie wiem kim jesteś, ale lepiej stąd się zmywaj, zaraz będzie kontrola... Poznałam cie po swetrze - i poszła niby to by coś komuś donieść.

Kiwnęłam tylko głową i ruszyłam w stronę wyjścia z bazy. Skoro tak to lepiej jak się stad zmyje. Tuż przed wyjściem ściągnęłam z siebie te łachy Rocketsa i rzuciłam w jakiś kąt tak, by nikt ich na pierwszy rzut oka nie znalazł. I tak udało mi się uzyskać ciekawe informacje. tylko co teraz z tym wszystkim zrobić?