Corvis Corax - stalowa ręka

Ojej... taki słodziutki...
- Nie mogę go tak zostawić.
powiedział chłopak i przykleił się do szyby jak dziecko przy wystawie w zabawkowym.

Wszyscy chwilę się patrzyli na Arcanine.
- Może idź spytaj siostry Joy? Cóż, może akurat pozwoli ci go wziąć ze sobą - powiedziała Karla.
Leo pokiwał głową na potwierdzenie jej słów.

Jak powiedzieli tak też Corvis zrobił. Chłopak popędził do siostry i zaczął błagać ją jak się dało o zgodę.
- Czy ten... zgodzi się siostra?
Spytał gdy już objaśnił wszystko.

Siostra Joy popatrzyła się na Ciebie lekko zmieszana. Chyba bardzo zdziwiło ją, że komuś tak bardzo zależy, by zająć się chorym pokemonem...
- No dobra - powiedziała w końcu.
Podała Ci jeszcze lekarstwa dla pokemona i poinstruowała do kiedy masz mu zmieniać opatrunki. Ale przynajmniej... się zgodziła!

Jeszcze tylko, kolejny szybki skan pokemona i można ruszać w drogę.
- Jak dojdziemy do następnego miasta to będzie kontrola.
Powiadomił chłopak pokemona po czym ruszył do reszty paczki.

Pokedex napisał:

Arcanine lv. 14 Samiec
Charakter: Dumny pokemon, zapamięta to, co ktoś kiedyś zrobił dla niego na całe życie.
Ataki: Thunder Fang, Roar, Bite, Fire Fang, Odor Sleuth,
Zdolność: Justified

Pokemon ruszył za Tobą dość ochoczo i w pewnej chwili liznął Cię w policzek tak, że potem pół twarzy miałeś obślinionej. Leo zaczął się śmiać.

No ładnie. Na pewno były jakieś chusteczki w plecaku.
- Nie przesadzaj Arcanine. Myłem się już dzisiaj.
Rzekł chłopak i również się zaśmiał. A jak znalazł chusteczkę to przy okazji wytarł twarz.

Chusteczkę podał Ci Leo, bo w swoim plecaku nie mogłeś żadnej znaleźć. Arcanine się uspokoił i już robił tylko słodkie oczka, że jest wręcz zachwycony... Szliście spokojnie tą drogą. Pogoda była naprawdę świetna.
- Ogólnie to gdzie idziemy? - spytał Leo. - Może jakaś wyspa? Jest taka na północy, mnóstwo lodowych pokemonów... Przydałby mi się jakiś - powiedział chłopak.

Corvis zrobił duże oczy. No... to byłoby dobre...
- Mi też się jakiś przyda.
Powiedział zachwycony Corvis.
- Zawsze marzyłem o Froslas
Chyba już wiemy co miała nam myśli Klara mówiąc "zawsze taki był".

Karla się zaśmiała.
- No to w takim razie już mamy kolejny cel podróży! - ucieszyła się Lily.
Leo odszukał na mapie lokację i musieliście trochę skręcić.

No to mniejsza o to. Ważne, żeby był jakiś cel.
- Swoją drogą, jeszcze dzisiaj nie robiłem treningu.
Stwierdził chłopak i wypuścił swoje pokemony.
- No to dziś biegi dalekodystansowe.
Powiedział po czym ruszył wraz z pokemonami, oczywiście jeśli Arcanine wylądował w pokeballu dla bezpieczeństwa.

Arcanine po chwili siedział w pokeballu, nie chcąc widocznie się nadwrężać po tym jak został potraktowany przez kłusowników. Pozostali także postanowili potrenować swoje pokemony, a Venonat Lily dostał Everstone.

No to dobra, na początek trucht, później trochę sprintu i znów trucht.
- Może teraz z obciążeniem?
Zaproponował chłopak i jeśli pokemony się zgodziły to dostały/ po kłodzie/kamieniu czy czymś tam do dźwigania w zależności od rozmiarów. Oczywiście Corvis też sobie coś znalazł.

Tak więc ćwiczyliście dosć długo. Twoe pokemony okazały się mieć bardzo dużą wytrzymałość, ale t też było dla Ciebie nietypowe, że wszystko wytrzymałeś. Pewnie jak zwykle przez Twoje poke-moce. Venonat tańczył Gangam Style.

Może i poke moce a może to systematyczny trening wraz z pokemonami.
- No dobra to teraz dobierzcie siew pary i próbujcie się przepchnąć. Tylko mniej więcej równo rozmiarami.
Chyba tylko Rotom nie może wziąć w tym udziału. Więc dla niego... unikanie kamyków ^^

Rotom zaczął unikać kamyków a pozostałe pokemony jak im kazałeś. Venonat tymczasem coraz bardziej szalał i dziewczyny miały zaciesz. No i słyszałeś też, że się umawiały, że poszukają sobie chłopaków... W końcu wyjdzie, że spora gromadka z was będzie.

No tak z sześciu jakby nie patrzeć, no ale trzeba kontynuować trening.
- I jak macie jeszcze siły?
Spytał chłopak swoich podopiecznych.

Pokemony były już zbyt zmęczone na cokolwiek więcej. Leo przygotował dla was jedzonko. Po tym treningu byłeś bardzo głodny. Pokemony zresztą też. Lily i Karla chyba najbardziej się zmęczyły po tych tańcach.

+ 0,8 do lv.

No to wreszcie koniec. Chłopak wypuścił Arcanine i dął mu sporą garść karmy. Oraz reszcie też, następnie sprawdził rozpiskę odnośnie leków i zrobił co trzeba. Dopiero na końcu zabrał się za jedzenie.

Tych leków trochę było, ale w końcu dałeś mu co trzeba. Leo podał Ci miskę z jakimiś ziemniakami i sosem z kawałkami mięsa do nich. Jeszcze zrobił mizerię. Ten to potrafi niejedno zrobić w czasie podróży... Dziewczyny zadowolone zajadały się tymi rzeczami.

No to czas na posiłek. Corvis zaczął wcinać swoją porcję i zadowolony spoglądał na pokemony, które posiadał.
- Nigdy bym się nie spodziewał, że zdobędę tak silne pokemony.
powiedział głośno chłopak. A co niech wiedzą.

Karla spojrzała na Ciebie.
- To masz super, ja na razie żadnego nie mam... Tamte co miałam mi odebrali - powiedziała lekko zrezygnowana dziewczyna.

Corvis się zamyślił.
- Złapałem ostatnio shiny pidgey'a, z chęcią ci go dam.
Powiedział chłopak patrząc na pokeball. Szkoda tylko, że nie miał pustych... trzeba sklep odwiedzić jak nic.

- Shiny Pidgey? - zdziwiła się Karla. - No ten... Nie chcę uszczuplać twojego teamu o taki okaz... - powiedziała dziewczyna.
Wkrótce wszyscy zjedliście a pokemony już trochę odpoczęły.

Chłopak spojrzał na nią...
- Nie no, nie będzie problemu.
Powiedział uśmiechnięty.
- Odpracujesz w polu.
Dodał po chwili i wypuścił małego pokemona.