Corvis Corax - stalowa ręka

Dziewczyna wzięła kryształ przez rękawicę i ukryła go w swoim plecaku.
- Pewnie dam go Azrail - powiedziała. - Cóż zresztą teraz nie mamy czego tu szukać i się chyba domyślam już skąd metal na tamte pancerze - podrapała się po policzku. - Jest z Carexu czyli świata, który rozpadł się jakieś 5 lat temu.

Świat rozpadł się pięć lat temu?
- Teraz to ma sens.
Rzekł Corvis, który najwidoczniej już przywykł do tych temperatur.
- Oni po prostu chcą go odtworzyć albo chociaż odzyskać jego namiastkę.

- Tak, uszkadzając lub niszcząc przy okazji doszczętnie wasz - powiedziała dziewczyna.
Zamyśliła się nad tym wszystkim.
- No cóż, muszę co nieco posprawdzać. Jak co pewnie wrócimy się na region - poinformowała was.
Po chwili poszła z Samuelem a jak Leo pobiegł za nimi to już ich nie było.

Ojoj, zniknęła. A gdyby namówić Arceusa, żeby dał im drugą palkię i dialgię?
- No to mniejsza. Chodźmy już do tego ośrodka wypoczynkowego.
Powiedział Corvis i przyjął tą bardziej pokemonią formę. Nie chciał w końcu ryzykować wpadnięcia w dziurę czy coś. Lepiej lecieć.

Masz zaniki pamięci? Arceus zniknął... jak na razie.
- Oki - powiedział Leo. - Aż się nie mogę doczekać - uśmiechnął się.
Po chwili także się zmienił i wyleciał za Tobą.

W sumie, tia całkiem z głowy wypadło.
- No to w drogę.
Rzekł niebieskowłosy i dał się nieść wiatrom. W końcu po co się wysilać skoro można poszybować?

Leo zadowolony latał w górze. Chociaż czasem musieliście z siebie strzepywać sopelki, które się na was robiły. Wkrótce ujrzeliście miasteczko z budowlą wręcz wielkością dorównującą terenowi pozostałych zabudowań.
- Wow ale ogromne - powiedział Leo.

No coś w tym było. Na pewno nie należały takie gabaryty do normy.
- Lepiej już lądujmy, dalej się przejdziemy.
Powiedział Corvis i jeśli chłopak się na to zgodził to wylądował i przyjął normalną formę.

Po chwili wylądowaliście.
- Rety ale musi być tam zajefajnie - powiedział chłopak.
Tak więc po około godzinie byliście na miejscu. Aż dziw brał. Tłumy ludzi i pokemonów chodziły tutaj. Pewnie ten ośrodek ściąga mimo warunków tłumy. Wkrótce byliście w środku. Jak się dowiedzieliście z tablicy możecie tutaj za niewielką opłatą oddać pokemony, a każdy z nich będzie przydzielany do odpowiedniej grupy i środowiska. Trenerzy natomiast odpoczywają osobno.

Hm... jeśli ta niewielka opłata faktycznie jest niewielka... to... czemu nie?
- No dobra.
Powiedział Corvis i oddał swoje pokemony obsłudze obiektu. Oczywiście uiścił też opłatę. A dalej... może jakiś masaż.

No cóż faktycznie nie było tak drogo jak się spodziewałeś. Leo także oddał swoje pokemony a wy mogliście pójść na masaż... Tylko jak się okazało trzeba się rozebrać do... zera... Przynajmniej będzie ręczniczek, tyle dobrego w tym wszystkim.

Oj... no jedno co dobre. Corvis rozebrał się ukradkiem tak, aby nikomu niepowołanemu nie pokazać swych narządów płciowych. Później owinął się ręcznikiem i poszedł na zabieg.
- Ale jestem głupi.
Powiedział gdy zdał sobie sprawę z tego, że ma rękę na widoku.

Jak się okazało tobie masaż wykonuje jakiś facet. Rękę udało Ci się jakoś zamaskować drugim ręczniczkiem. Mężczyzna tego nie skomentował tylko przeszedł od razu do masażu. Czułeś dosłownie wszystkie kości a jęczałeś gorzej niż przy stosunku.

Ojoj... no bez przesady. Jeszcze Leo coś sobie pomyśli. W sumie ciekawe jak radzą sobie pokemony i w ogóle reszta. Dziewczyny z tymi bliźniakami, Klaudia i ten... jaszczur.

Masaż trwał dłuższy czas. W końcu się skończyło a Ty czułeś się teraz... nawet dobrze. To znaczy jakoś lepiej mogłeś wykonywać ruchy i w ogóle... Mogłeś się ubrać a na korytarzu zastałeś już Leo.
- Strasznie było cię słychać - powiedział rozbawiony. - Jak się okazało za większą opłatą można wynająć basen tak... dla siebie i zaproszonych osób, załatwiłem nam taki - wyszczerzył się.

Ojej... ale to na pewno drogie było i na co kasę wydawać?
- Nie trzeba było tak się wykosztowywać.
Powiedział niebieskowłosy i przytulił się do Leo.

- Oj tam raz na jakiś czas można sobie pozwolić - powiedział chłopak.
Tak więc wkrótce byliście na miejscu. Basen naprawdę był duży i do tego zjeżdżalnia. Poużywacie sobie. No i z góry też można było skakać, była na to specjalna skocznia.

No to... zjeżdżalnia... jupi...
- To jest świetne.
Stwierdził Corvis uradowany tym ślizgiem.
- Aż dziwne, że nigdy tego nie robiłem.
Dodał po chwili.

- Lub robiłeś ale nie pamiętasz - Leo puścił Ci oczko.
Po chwili także zjechał i wpadł do wody wprost na Ciebie.
- Whee - ucieszył się i zaczął pływać, po czym dał nura pod wodę.

O... ten to lubił pływać.
- No dobra, a tak właściwie to która godzina i ile dni do statku?
Rzekł niebieskowłosy. W końcu to wszystko jest bardzo ważne. Dodatkowy tydzień na tym zimnym odludziu... br...

Leo zamyślił się.
- Mamy 4 dni - powiedział w końcu.
Wypuścił swojego Sharpedo i używał go sobie do szybkiego pływania.
- Hah, spróbuj - powiedział chłopak, wskazując Ci płetwę grzbietową rekina.

A może lepiej nie. W końcu sharpedo słyną z tej swojej niezwykle cropowatej skóry, która rani wszystkich przy zetknięciu. Lepiej może nie ryzykować.
- No to jeszcze sporo.
A godzina?

Leo właśnie szukał w obraniach pokenavu.
- Jest 12 - powiedział.
Leo poklepał swojego rekina. Chyba jednak nie było źle z tą skórą.
- Fajną ma zdolność, Speed Boost - wyjaśnił Ci chłopak.

Hm... a on w ogóle może mieć inną specjalną umiejętność niż rouch skin? Dziwne trochę.
- No dobra. Więc może... zagramy w piłkę wodną.
Tylko czy w ogóle są tu piłki. W końcu to basen więc mogą nie mieć.

Piłki były. I inne akcesoria w składziku przy waszym basenie, z których mogliście do woli korzystać.
- Oki - powiedział Leo rozbawiony.
Jego poke-rekin pływał sobie zadowolony.