Corvis Corax - stalowa ręka

Staraptor omal nie zjadła Ci ręki. Niestety skan coś nie wyszedł, bo wyskoczył Ci error. I na dodatek lekko kopnęło Cię prądem. Leo po chwili także dał temu dużemu ptakowi dość sporą porcję karmy. Było już późne popołudnie, czas przenocować.

Corvis postanowił zająć się rozłożeniem namiotu.
- No to Leo dziś w nocy musisz być czujny.
Powiedział niebieskowłosy spoglądając na ptaka. Przecież, nie można zostawić jej samej sobie.

- Noo może zrobimy zmiany co? - zaproponował.
Po chwili Leo wytargał ze swojej torby koc, Lily także jeden wyjęła i zrobili coś w stylu takiego kocowego gniazda, które Staraptor zajęła i chyba z pół godziny poprawiała według siebie. W końcu jej jednak chyba spasowało.

Skoro muszą być zmiany...
- Bierzesz pierwszą Leo.
Szybko powiedział chłopak kładąc się na krańcu namiotu.

- No dobra - powiedział Leo.
Tak więc siadł, wgapiając się w Staraptor. Ty zasnąłeś, lecz około 2 w nocy obudziła Cię Lily.
- Teraz ty - powiedziała.

O matko. Nie mógł jej złapać po wszystkim. Corvis podniósł się z trudem i usiadł naprzeciw pokemona.
- Jak się trzymasz?
Spytał przecierając oczy.

Staraptor wierciła się nerwowo, jeszcze poprawiając swoje gniazdo. Przez pierwszą godzinę nic się nie działo, ale później nagle samica załopotała skrzydłami i chyba się zaczęło...
- Pyyaa! - zaskrzeczała, ale Lily i Leo to nie zbudziło.

Corvis lekko spanikowany obudził pozostałą dwójkę. W każdym razie spróbował.
- Weźcie się ogarnijcie. Nigdy nie odbierałem porodu.
Powiedział trzęsąc Leo i Lily.

Ci w końcu się obudzili.
- To już?! - obydwoje się zerwali.
Jak się jednak okazało żadne z was nie miało pojęcia co robić.

no to się zaczęło. Corvis zaczął się rozglądać za jakąś wodą.
- Może dajmy jej jakiś zimny okład.
Powiedział w ogóle nie wiedząc co robi.

- Wiesz może lepiej nie? - powiedziała Lily.
W koncu po około pół godzinie ogarnęliście sprawę dzięki jednej z książek dziewczyny i tak oto w końcu mieliście trzy jajka.

Akurat na jajecznicę
- Teraz będziemy mogli pójść spać?
Spytał wykończony niebieskowłosy spoglądając na jaja.

Staraptor zgarnęła jaja pod siebie i zaczęła je wysiadywać.
- Tak - powiedział Leo.
Po chwili już położyliście się na swoich miejscach. Leo jedynie do Ciebie przyległ.

Lecz to wcale nie przeszkadzało Corvisowi. Chłopak również przytulił się do Leo i zaczął gładzić jego polik.
- Dobranoc.
Rzekł cicho i pocałował chłopaka. Następnie spróbował zasnąć.

- Dobranoc - powiedział Leo.
Po chwili zasnęliście. Obudziliście się gdzieś przed południem, a Staraptor pilnowała jaj z tego co zauważyłeś przez szparę w namiocie.

Corvis obudził się lekko zdziwiony godziną. Tak późno...
- Jak się spało?
Spytał przeciągając się a później spróbował zrobić skan. Właściwie już nie z ciekawości ale żeby sprawdzić czy pokedex działa.

Niestety skanu dalej nie mogłeś z jakichś przyczyn zrobić...
- A bardzo doprze - powiedział Leo, przeciągając się.
Lily jeszcze spała. Chłopak cmoknął Cię w policzek i wygramolił się z namiotu.

Niebieskowłosy poszedł w jego ślady i również się wygramolił.
- To dzisiaj chyba sobie nie pójdziemy dalej.
Powiedział spoglądając na świeżo ugotowaną matkę.

- Na to wygląda - Leo podrapał się po głowie.
Dał Staraptor sporą porcję karmy. Ta wszystko migiem pochłonęła wręcz.Lily w końcu też wstała. Wypuściła Venonata.
- Nazbieraj jagód, proszę - powiedziała do robala, którego po chwili już nie było...

Corvis zaczął się rozglądać dookoła. może będzie tu coś w pobliżu ciekawego?
- To jak cały dzień spędzimy tutaj...
Chłopak wypuścił pokemony i zaczał szukać zbiornika wodnego. Biedny remoraid niech też sobie pobędzie na świeżym powietrzu.

Znalazłeś mały zbiornik wodny z krystalicznie czystą wodą. Zasilało go małe źródełko. Tutaj mogłeś wypuścić Remoraida, a Venonat wrócił z... koszykiem pełnym borówek! Tak więc ten pokemon znowu nieźle zaskoczył i chodził po chwili wokoło jak opętany, pewnie się rozkręcił.

Ej... a w ogóle skąd on wziął koszyk?
- Mam pomysł.
Powiedział Chłopak pokazując Mew'owi aby się zbliżył.
- Zmienisz się w remoraida i będziecie razem trenować, atakując się wzajemnie z water gun. Ok?
Spytał chłopak myśląc już nad treningiem do reszty.
- Roselia i Trapinch. Może wyścig slalomem między drzewkami? A ty castform używaj ember aby podpalić tamten krzak a później gaś go z water gun.
Na pewno było gdzieś jakieś przyschnięte drzewko. Albo chociaż chrust.

Znalazłeś przyschnięte drzewko. Mew zmienił się w Remoraida i zaczął trenować z tym pokemonem. Ten koszyk wyglądał na świeżo upleciony...
- Ten Venonat jest nienormalny - wzdrygnął się Leo.
Ale borówki wyglądały zachęcająco.

Corvis popatrzył na koszyk. No ale przyjemność po treningu. Powbijał jakieś dłuższe gałęzie w stałych odstępach i spojrzał na roselię i trapincha.
- biegamy slalomem, kolejny rusza jak pierwszy wróci.
Powiedział i pokazał o co mu chodziło. A ten venonat jest nienormalny

Totalnie nienormalny.
Tak więc pokemony zaczęły slalomem biec między powbijanymi gałęziami. Po około pół godziny czasu był już koniec treningu a pokemony były zmęczone.

+ 0,6 do lv.