Stepowanie? Dziwny pomysł ale może i zadziała. - No ja mogę. Powiedział Corvis ciesząc się pocałunkiem. - O matko zapomniałem. powiedział wypuszczając budew z kuli.
- No to wkrótce mnie porządnie nasmarujesz - wyszczerzył się Leo. Budew jak wyszła z balla to ukłoniła się lekko i spojrzała na Ciebie. Venonat już nawet nieśle stepował, chociaż chyba wolał energiczne gangam style...
Corvis również się wyszczerzył po czym pogłaskał budewa. - Jak tam mała. Chcesz trochę jedzonka, poznać innych a może trening? Spytał pieszcząc małą roślinkę. - Wiesz, ja bardzo ale to bardzo cię lubię. Powiedział po chwili do Leo.
- Ja ciebie także "bardzo ale to bardzo lubię" - uśmiechnął się Leo. Budem najpierw zjadła, ponieważ była głodna, po czym powędrowała zapoznać się z pozostałymi pokemonami.
Oby tylko jej nie urazili. Corvis spoglądał ukradkiem na poczynania maluchów a chwilę później pocałował Leo namiętnie. -Ale wiesz, że dzieci z tego nie będzie? Zaśmiał isę głośno niebieskowłosy.
- Nie zależy mi na nich - powiedział chłopak. - Starczy, ze siostra ma całe stado - zaśmiał się po chwili. W końcu pocałował Cię w ten sam sposób co Ty jego. Venonat jednak wolał Gangam Style i go teraz ciągle tańczył.
Corvis aż nie mógł ze śmiechu aż Leo zatkał mu usta pocałunkiem. -Kiedyś muszę poznać twoją rodzinę. Powiedział po czym zrobił skrzywioną minę. - Chyba nie nadzieją mnie na widły?
- Niee - powiedział rozbawiony Leo. - Brat ojca też ma takie zapędy to wiesz, przyzwyczajeni - wzruszył ramionami. Venonat tymczasem dalej szalał, aż w końcu ruszył z Harlem Shake...
Wtf? Co ten Venonat odwala? - Mam nadzieję, że budew będzie ze mną szczęśliwa. Powiedział puszczając oczko do Leo. Na pewno wiedział jak ewoluują te pokemony.
- No ja też - powiedział Leo. Mała roślinka uradowana chodziła z Twoimi pokemonami. Widać spodobało się jej towarzystwo... Venonat dalej Harlem Shake, aż jedna przechodząca osoba zaczęła nagrywać to na tel...
Mew obecnie buszował w krzakach, więc go nikt nie zauważył. - No pewnie, chcę sobie pochodzić po tej wieży - powiedział Leo. W pewnej chwili usłyszeliście jakąś melodię, prawdopodobnie wygrywaną na tej wieży.
Tak więc mieliście okazję posłuchać bardzo pięknej melodii. Okazało się, że to nie grał ktoś, lecz ta wieża była jakby instrumentem. - Ponoć ta melodia uspokoiła Dialgę i Palkię, kiedy tutaj walczyli - powiedziała krótko Lily.
- Przylepa się zrobiłeś - zażartował chłopak. Po chwili również Cię do siebie przytulił. Lily trochę nie spodobał się ten żart o uśpieniu. Chodziła wokoło i nad czymś się zastanawiała.
- Nic tak sobie tylko myślę, a wtedy lubię chodzić... - wyjaśniła krótko dziewczyna, nadal tak chodząc w zamyśleniu. - To fajnie, że lubisz bo ja od teraz też - powiedział Leo.
Dziwne to było, no ale nie będzie przecież o to pytać. nawyk to nawyk. - A o czym tak myślisz? Spytał w końcu Corvis siadając na jakimś kamieniu czy pieńku czekając aż dziewczyna się namyśli.
- Nic ważnego - powiedziała tylko i westchnęła. - Idę sobie połazić po mieście, do zobaczenia jutro w PC - i poszła. Leo siadł na kamieniu obok Ciebie i się rozglądał.
Jakoś Lily dziwnie się zachowywała. Corvis oparł się o Leo i zaczął oglądać chmury. - Hm... może jakąś romantyczna kolacja skoro zostaliśmy sami? zaproponował w końcu niebieskowłosy.
- Hmm czemu nie? - uśmiechnął się lekko Leo. - I jak rozumiem mam nie robić tych swoich niejadalnych mieszanek z potraw jakie dostaniemy? - zaśmiał się. Pogoda była bardzo przyjemna, a chmury leniwie sunęły po niebie.
Corvis lekkim puszczeniem oczka potwierdził domysły chłopaka. - No to my też się zbierajmy. Powiedział podnosząc się z kamienia. - Kierunek miasto. Dodał jeszcze i poszedł.
Tak więc ruszyliście na miasto. Było naprawdę świetnie rozwinięte i wkrótce znaleźliście świetną restaurację, która się wam obu spodobała. - To tutaj, hm? - upewnił się Leo.
Corvis zamiast odpowiedzieć po prostu wszedł do pomieszczenia. - No to może zamówmy coś wykwintnego. Zaproponował niebieskowłosy. W końcu to ma być taka podniosła chwila.