Corvis Corax - stalowa ręka

Po chwili byliście wszyscy najedzeni. Leo tym razem napakował sobie Chili, ciastek, marmolady i szybki w bułkę, po czym ze smakiem zaczął to jeść. Giratinka znowu zrobiła figla i wyskoczyła tutaj.

Ajaja... wredny mały pok bez wyczucia. Wróć szybki? On szkło je? Wtf?
- I na serio ci to smakuje?
Zapytał Corvis biorąc jakieś rzeczy na zapas o długim terminie ważności.

- Nawet bardzo, chcesz? - spytał się Leo a po chwili się zaśmiał wiedząc, żebyś tego w życiu nie tknął.
Lily się zasmiała, a Giratinka porwała komuś baaardzo zużyte skarpety i wsuwała je jak czekolade...

Nawet baaardzo nie.
- Nie mów, że ci to nie szkodzi.
Powiedział Corvis podnosząc się od stołu. Nawet już nie ukrywał swojej ręki, skoro i tak nikt uwagi na to nie zwracał.

- W ogóle - powiedział Leo.
Po chwili wyszliscie z pokecenter, ponieważ tam zebrało się zbyt dużo widowni. Byliście na zewnątrz, gdzie w koncu był spokój.

No dobra, to trzeba iść dalej, żeby można było kolejną noc spędzić w pokecenter.
- No to ruszajmy.
Powiedział Corvis kierując się w stronę oceanu.

Po chwili szliście już dalej. Teren był bardzo przyjemny i dobrze się wam szło. Słoneczko miło przygrzewało a Ty znowu masz tą dziwną ochotę, żeby się powygrzewać na głazie... Lily szła w milczeniu i się rozglądała. Leo także się nie odzywał. Ta cisza była nieznośna.

Cisza sięgała do głębi i wyrywała najgłupsze myśli z ukrycia.
-O czym tak myślicie?
W końcu chłopak spytał starając się przełamać to milczenie. A jak nie to zacznie wszystkich gryźć od co...

- Ja? Trochę myślę jakby tu uspokoić Venonata czy wykorzystać właśnie tę jego energię do czegoś spektakularnego... - powiedziała Lily.
- Ja myślę o tym czy wszczepili komuś DNA Arcuesa... Ponoć próbowali na kilku ale poumierali - powiedział Leo.
W pewnej chwili wyskoczyła Giratinka i wleciała na Ciebie.

O jakie zaskoczenie. I na pewno to nie dla skarpetek, bo Corvis już długo ich nie nosi.
- Może wystaw go w pojedynku to się trochę zmęczy.
Zaproponował niebieskowłosy spoglądając na poke-robaka.

- Po tym ostatnim z tobą jest jeszcze bardziej oszalały - powiedziała do Ciebie Lily.
Giratinka się do Ciebie tuliła i była uradowana.
- O co się stało polubiła cię bardziej niż mnie - powiedział Leo.

Corvis wystawił język do chłopaka.
- No widzisz, jestem lubiany a ty nie-e
Po tych sławach zaśmiał się głośno i ucałował Leo.

Lily tylko spojrzała na was znacząco. Po chwili chyba zobaczyła coś, co ją zainteresowało bo poszła w krzaki. Leo się uśmiechnął i machnął ogonem. Po chwili odwzajemnił pocałunek.
- Jednak ktoś mnie lubi - zauważył.

Corvis zerknął w krzaki.
- Lili woli przeszukiwać chaszcze.
Zaczął się droczyć z chłopakiem. Po chwili znów go pocałował.

- Może po prostu jakiegoś robala zobaczyła... - bąknął.
Słyszałeś szelest i łamanie gałęzi, a później pisk i dziewczynę wpadającą prosto na was.
- D-duch - powiedziała przerażona.

Corvis szybko wypuścił trapincha i castforma.
- Castform szybko sunny day a ty trapinch przyszykuj solarbeam.
Powiedział podchodząc do krzaków z wolna.

Zauważyłeś tam roześmianego Shuppeta, który widocznie wyciął dziewczynie niezły numer i ją wystraszył. Leo tymczasem uspokajał Lily. Ta to się panicznie bała wszelkiego pokroju duchów. Shuppet stał się niewidzialny i tyle go widzieliście.

Skoro tak... Corvis schował pokemony i też się zajął pocieszaniem.
- Pamiętasz tamten statek? Nie trzeba się bać głupi kawał.
Powiedział niebieskowłosy aby jakoś pokazać jej, że to teraz to nic.

- N-no dobra - powiedziała Lily.
- Grzeczna dziewczynka - powiedział rozbawiony Leo. - Zawsze sobie pomyśl, że ja w pewnym sensie też jestem poke-duchem a się mnie nie boisz - dodał.

No coś w tym było. Aż Corvis zaśmiał się.
- No rozumiem jakby to był jakiś duscloplus.
Ale lepiej i tak mieć oczy dookoła głowy. W końcu może ten duch narobić problemów.

Po chwili szliście dalej, a Lily się całkowicie uspokoiła. Nie widzieliście nic ciekawego, lecz słońce naprawdę przyjemnie grzało. W końcu ze wzgórza ujrzeliście dwa sąsiadujące ze sobą miasta. Na środku była wieża.
- To wieża czasoprzestrzeni - powiedziała zafascynowana Lily.

Czasoprzestrzeni?
- Czyli co w niej jest?
Spytał zaintrygowany Corvis.
- Może jakieś fajne pokemony.
Dodał po chwili.

- To jest wielka budowla, zbudowana przez genialnego architekta... Zbudował on tam jeszcze ogród "dla wszystkich pokemonów". Wieża czasoprzestrzeni jest podzielona na dwie części, które symbolizują Dialgę i Palkię - wyjaśniła Lily.
- A o Giratinie nic... - powiedział Leo.

E tam... szkoda, że o ludziach nic.
- Chodźmy obejrzeć.
Powiedział Corvis idąc w kierunku budowli.

Po około trzech godzinach doszliście do miasta. Byliście na wzgórzu jak je ujrzeliście, a to mimo wszystko potem był kawałek drogi. W końcu byliście na placu przed budowlą, która była ogromna, a otaczał ją dodatkowo wspaniały ogród z licznymi fontannami i rzeźbami.