Corvis Corax - stalowa ręka

Lily wzięła Leo za drugą rękę, lecz nie ściskała tak jak Ty. Leo widząc Twoje zestresowanie cmoknął Cię w policzek i po chwili szliście i się nerwowo rozglądaliście a Rotom was prowadził licznymi korytarzami. Kila razy byliście niewidzialni, bo ktoś czasem przebiegał w pobliżu.

No było to stresujące nie można zaprzeczyć. Chłopak szedł za Leo nie puszczając go ani trochę. Może akurat dojdą szybko na miejsce.

W końcu (niewidzialni) dotarliście do miejsca, gdzie stało dwóch strażników a za nimi kraty. Czułeś jakby dziwne pole, powstrzymujące jakieś pokemonie zdolności. A za kratami krążył taki pokemon:

No to trzeba coś zrobić. Może... Corvis skinął głową w kierunku Leo na znak, że ma zamiar zaatakować i szykował jeszcze dragon claw. A rotom... może by rozwalił zabezpieczenia, ale lepiej teraz o tym nie gadać.

Leo także zaczął szykować atak, tyle że w jego ustach... Nagle Cię puścił, a Ty pod wpływem impulsu uderzyłeś jednego z facetów Dragon Claw. Ten padł na ziemię, a drugi dostał ognistym atakiem od Leo. Lily postanowiła się na coś przydać i zajęła się zabezpieczeniami. Uwięziony pokemon uważnie was obserwował.

Corvis spojrzał szybko na ogłuszonych zbirów.
- Szybko ich zwiążmy i zakneblujmy.
Powiedział wyjmując sznurowadła z butów jednego. Następnie z ich pomocą związał im ręce i nogi.

W końcu Lily udało się uwolnić pokemona.
- Dziękuję za pomoc - usłyszeliście jego głos. - Teraz chodźcie za mną, wiem gdzie przetrzymują dziewczynę - machnął ogonem.
Był chyba pewny swoich zdolności.

Corvis zerknął na pokemona i po chwili wypuścił swojego Mew'a.
- Wyglądacie bardzo podobnie.
Powiedizał porównując nieco dwa pokoemony. No ale nie czas teraz na to.

- Zostałem sklonowany przy użyciu genów Mew i człowieka, dlatego nazywają mnie Mewtwo - wyjaśniła Ci krótko legenda.
Nagle wbiegło kilkoro umundurowanych na strój Team Other ludzi. Mewtwo tylko użył swoich psychicznych mocy i Ci padli nieprzytomni na ziemię.

No to było niezłe. Ciekawe jaki poziom on ma. Chłopak dyskretnie wykonał skan.
- Właściwie o co chodzi w tych wszystkich eksperymentach?
Powiedział niebieskowłosy.
- Na co im to?

Pokedex wypluł tylko takie informacje: Mewtwo lv. 50. Odnośnie reszty to miał chyba niezbyt aktualną bazę danych.
- Chcą zachwiać równowagę tego świata, by móc przejąć nad nim kontrolę, a te eksperymenty są wynikiem tego, że nie mogli złapać trio kreacji, gdyż ci poukrywali się w swoich światach - wyjaśnił.

No dobra. To szybko bo łażenie po statku mimo że jest stresujące to do najciekawszych zajęć nie należy.
- Skoro masz takie moce to jakim cudem cię złapali?
Spytał w końcu chłopak.

- Mroczne pokemony - powiedział krótko. - Dodatkowo to pole blokujące moje zdolności... Przekazanie wiadomości przez dziewczynę mnie niemal zupełnie wyczerpało - wyjaśnił.
Po chwili Mewtwo ogłuszył tak jeszcze z 20 osób. Wkrótce dotarliście do pancernych drzwi. Mewtwo je bez kłopotu otworzył.

No niezły był. A co się za nimi chowało? Czyżby tak długo poszukiwana dziewczyna?
- Jest tu kto?
Spytał Corvis rozglądając się dookoła.

Ujrzałeś tam taką dziewczynę, tyle że połowa jej twarzy była pokryta białymi i jasno różowymi paskami. Była nieprzytomna i przykuta do ściany naprawdę porządnym łańcuchem. Coś w Tobie drgnęło na jej widok. To chyba na serio była Twoja siostra...

Bez przesady, trzeba jakoś rozbroić ten łańcuch, może metal claw się nada?
- Spróbujmy ją jakoś uwolnić i ocucić.
Powiedział Corvis próbując rozwalić kłódkę w okowach.

Gdy tylko podszedłeś ta zaczęła się budzić. Zobaczyłeś, że jej oczy zalewa zupełna czerwień, jakby była jakimś demonem. Błyskawicznie stała się "bardziej pokemonem" i zaczęła się rzucać. Lily trochę się wystraszyła tego.

No dobra...
- Ogarnij się.
Warknął Corvis łapiąc dziewczynę za barki. Później przyjtzał się jej dokładnie. W sumie... to może być prawda.
- Chcemy ci pomóc.
Dodał po chwili spoglądając w jej oczy.

Dziewczyna tylko coś zaryczała, jej głos brzmiał zupełnie jak pokemona. Mewtwo poprosił Cię, byś się od niej odsunął. W końcu podszedł do dziewczyny i jego oczy jakoś dziwnie zabłysnęły. Twoja siostra krzyknęła i jej oczy robiły się normalne.
- Co, gdzie ja...? - rozglądała się po was skołowana, zatrzymując na tobie wzrok.

Chłopak podszedł do niej z wolna.
- Nie czas teraz na wytłumaczenia. Lepiej się zbierać.
Powiedział, no ale... właśnie ale... łańcuchy.

Tym Mewtwo także się zajął. Podszedł do urządzenia tutaj i zatrzaski na łańcuchach się otworzyły, a dziewczyna padła jeszcze niezbyt odzyskując orientację. Wkrótce jednak się podniosła.
- Corvis? - spojrzała na Ciebie nieprzytomnie.

A skąd ona znała jego imię?
- Ym... pewnie mnie znasz ale ja ciebie niezbyt.
Powiedział wytężając pamięć... Nic, czarna dziura.

- Przecież jestem twoją siostrą... Nie pamiętasz? - spytała się dziewczyna lekko zrezygnowana na Ciebie jakby właśnie pewna nadzieja w niej padła.
Po chwili musieliście uciekać. Mewtwo zaprowadził was do miejsca, gdzie trzymali odrzutowiec. Tak będzie chyba najlepiej się stąd wydostać.

Corvis spoglądał ukradkiem na dziewczynę.
- Ym... a było nas więcej?
Spytał jakby nic innego się nie liczyło. Jednak po chwili odezwał się w innej sprawie.
- A umie ktoś tym latać?

- Jest jeszcze najmłodszy... Urodził się po twoim zaginieciu - powiedziała krótko i zemdlała.
- Ja byłam na kursach - powiedziała w pewnej chili Lily.
Wyglądało na to, że Mewtwo także potrafił. Przed tym legenda znowu ogłuszyła kilku strażników. Było ciężko, ale jakoś wam szło. Lily poszła razem z poke-klonem za stery.