Odnaleźć ojca - Azyl Dragneel

Zszedłem z Latiosa, po czym mu podziękowałem i schowałem do pokeballa.
-Dzień dobry. - powiedziałem wchodząc do PokeCenter. Widząc Siostre Joy, oddałem jej swoje pokemony do uleczenia a Deerlinga wstawiłem do Boxa. Na nic nie czekając wyszedłem z Centrum i ruszyłem w dalszą drogę.

Siostra Joy wzięła pokeballe i uleczyła pokemony. Po chwili oddałeś Deerlinga do boxu i mogłeś iść dalej. Chociaż było już późne popołudnie i niezbyt warto nocować poza miastem jeśli chcesz później dostać bólu pleców.

Zahartowany przez życie, śpiąc w połowie zburzonym domu na kafelkach, później na podłodze w biednym domu dziecka, nocleg na trawie to pikuś, także ruszyłem w stronę jeziora. Miałem zamiar jeszcze dzisiaj potrenowac.

Niestety w okolicach żadnego jeziora nie było, chyba ze wliczać pobliskie, zaśmiecone bajora. Tak więc ruszyłeś w dalszą drogę i rozglądałeś się za pokemonami czy trenerami, by mieć okazję do treningu.

Tak jest ... Rozglądałem się za pokemonami oraz trenerami lecz szczególnie to wypatrywałem trujących typów pokemonów. Jakoś wpadło mi w głowę widząc zaśmiecone bajorka, gdzie najczęściej widac trujące pokemony. Także szedłem sobie tak opowiadając o moim życiu Latiosowi i Chimcharowi, i rozglądałem się wokoło.

Nic ni mogłeś znaleźć... Niestety... Wkrótce zrobiło sie ciemno i Ty oraz Twoje pokemony byliście zmęczeni. Latios od razu znalazł miejsce dogodne na nocleg. Była to mała polana, otoczona krzewami wokoło.

Gdy Latios się położył, oparłem się o niego i niemal od razu zasnąłem. Czułem przez chwilę przyjemne ciepło bijące od Chimchara który się wtulił we mnie a potem odszedłem w krainę snów. Gdy wstałem, nie budziłem swoich pokemonów, tylko najpierw zrobiłem jedzenie i się umyłem.

Gdy wstałeś to pokemony jeszcze twardo spały. ty tymczasem zabrałeś się za przygotowywanie śniadania... Umyć to się nie miałeś gdzie, chyba że w brudnej wodzie pełnej zanieczyszczeń... Ludzie są bezmyślni w większości przypadków.

Wkurzony tym jak ludzie potrafią zanieczyszczac środowisko, wyjąłem z plecaka małą butelkę wody niegazowanej i przemyłem twarz. Przy okazji się napiłem i obudziłem swoje pokemony. Gdy zjedliśmy stwierdziłem że jeszcze tu troszkę zostaniemy trenując.
-Chciałbym abyście w naszym pierwszym treningu przede wszystkim używali ataków które wam kupiłem w sklepie. Latios używaj często Ice Beam'a bo przyda się w pierwszym Gym'ie, a ty Chimchar cwicz siłę ognistych ataków. - usiadłem i przyglądałem się postępom w pracy.

Pokemony po chwili zaczęły trenować. Po chwili wiatr zaiwał niekorzystnie i doszedł do Twojego nosa zapach, który omal wymiotów nie wywołał. W po chwili jednak zmienił kierunek i mogłeś oddychać normalnie. Pokemony się bardzo starały.

-Cholera, przesuńmy się trochę gdzie indziej bo daje smrodem z tego bagna nieźle. - powiedziałem i odszedłem 30 metrów dalej wraz z pokemonami po czym dalej zacząłem przyglądac się ich staraniom.
-Jak narazie, dobrze to wygląda u was, ale musicie zwiększyc siłę rażenia. Postarajcie się uderzyc ze złością, jestem pewien że od razu będzie to lepszy efekt. - powiedziałem wgrywając się w ten trening jak nie jeden pokemon.

Pokemony dalej trenowały, dając z siebie wszystko. Tutaj już ten smród do was nie zalatywał i dobrze. Niedaleko widziałeś jakiś ogromny las, gdzie rosło mnóstwo starych, powykręcanych drzew. W końcu trening był skończony i pokemony zaczynały odpoczywać.

+ 0,5 do lv.

-Jestem z was dumny, brawo. - powiedziałem i wsadziłem ich z powrotem do ball'i żeby odpoczeli, po czym ruszyłem w stronę dziwnego lasu.
-Mam nadzieję że tutaj złapię coś ciekawego. W sumie ważniejszy jest trening bo podobno za tym lasem jest miasto a tam będę mógł stoczyc walkę o odznakę! - powiedziałem sam do siebie i wkroczyłem do lasu.

Wkroczyłeś do lasu. Były tu spore chaszcze, nawet na drodze co dowodziło o tym, że rzadko lub w ogóle nikt tędy nie chodzi. Dodatkowo drzewa przepuszczały mało światła słonecznego, przez co co chwilę się potykałeś o korzenie czy kamienie. Raz stanąłeś sobie na kanciastym i nie było to zbyt miłe.

-Trudny teren. - powiedziałem widząc pełno krzewów i korzeni na bardzo zaniedbanej ścieżce, i ruszyłem dalej. Rozglądywałem się za pokemonami i za wszelkiego rodzaju ciekawymi rzeczami.

Nic ciekawego nie widziałeś. W pewnej chwili tak się potknąłeś, że się wywróciłeś. Straciłeś przytomność bo o coś uderzyłeś. Jak się ocknąłeś to było zupełnie ciemno. Dodatkowo poczułeś na głowie sporego guza. Po lesie słyszałeś niepokojące dźwięki.

-Kurczę, co się stało. Ile byłem nieprzytomny? - spojrzałem się na Chimchara i Latiosa a potem wokoło siebie.
-Czemu jest tak ciemno. Przecież dopiero co poranny trening był. Musiałem długo leżec, albo po prostu ten las jest jakiś dziwny. - wstałem, otrzepałem się i ruszyłem dalej tym razem bardzo uważnie patrząc na drogę.
-Chimchar wskakuj mi na ramię i jak coś to przypalaj Emberem przeszkody na ścieżce. Latios idź za nami i rozglądaj się. - przekazałem polecenia moim pokemonom i szedłem.

Pokemony miałeś w pokeballach jeśli zapomniałeś... Tak więc wypuściłeś swoje pokemony i te wykonały Twoje polecenia. To nie wyglądało zbyt ciekawie. Wkrótce omal nie spadłeś... urwiskiem?! Chyba nie dość, że próbowałeś iść w nocy to się na dodatek zgubiłeś...

Wsiadłem na Latiosa razem z Chimcharem, i powiedziałem aby leciał powoli przodem i szukał pokemonów. Nie poddawałem się, w końcu dopiero co spałem prawie dobę i jestem w pełni sił. Pokemony też musiały się nudzic w pokeballach przez czas mojej nieprzytomności. Także frunąłem rozglądając się wokoło. Ciekaw byłem jakie okazy pokemonów spotkam w takich warunkach, myśląc przez chwilę z niewiadomego powodu o Cofagrigusie ().

Latios się w pewnej chwili zaplątał, bo było tu dużo pnących roślin, a Ty utrudniałeś mu swoim ciężarem lot. Mimo wszystko wędrowanie w takich warunkach było niezbyt fajne. Latios w końcu Cię z siebie zsadził. Nieźle się wpakowałeś... Nie wiedziałeś totalnie gdzie iść. Nawet jakbyś się znał na astronomii to drzewa zasłaniają Ci widok.

Po prostu szedłem przed siebie, szukając czegokolwiek co mi pomoże. Po chwili wyciągnąłem nóż z plecaka, i wymachiwałem jak tasakiem w problematyczne przeszkody.

Niestety nie widziałeś tego czegokolwiek co mogłoby Ci pomóc. Miałeś wrażenie, ze gdzieś usłyszałeś jakieś czworonożne stworzenie, ale to było dość daleko i nie zobaczyłeś nawet co to. Nóż bardzo Ci pomagał. Lecz zamiast lepiej to było coraz gorzej...

Powoli zacząłem się bac, lecz nie chciałem tego okazac swoim pokemonom. Cały czas szedłem na przód ... Bo co innego robic ? Może spotkam jakieś pokemony duchy czy cokolwiek.

Przed Tobą mignął w pewnej chwili zarys dosć zwinnego i dużego pokemona. Potem teren robił się coraz bardziej kamienisty a drzewa słabsze... Czyżbyś w końcu stąd wychodził? Na to wyglądało. W końcu las się skonczył nad ogromnym... Urwiskiem?!

O kurde. Urwisko. Jestem bardzo ciekaw co to był za pokemon. Nie daje mi to spokoju ... - powiedziałem wsiadając na Latiosa i omijając niebezpieczeństwo. Spojrzałem się w tył wypatrując tego pokemona.