Corvis Corax - stalowa ręka

- Tak, co dokładnie chcesz o nim wiedzieć? - spytała się legenda.
- Ja też mam taką nadzieję - powiedział Leo.
- Oki, lepiej się trzymajcie bo lądujemy na plaży - poinformowała was Lily, która świetnie sobie radziła za sterami.

Corvis się rozejrzał dookoła.
- Po pierwsze wszystko a po drugie musimy coś zrobić z tym pojazdem.
Najlepiej spalić utopić albo coś.

Wkrótce zaczęło się lądowanie. Mewtwo zaczął Ci opowiadać wszelkie informacje o Mew. Czyli to co tu jest: KLIK
Wkrótce mogliście wysiąść z samolotu. Mewtwo się tym zajął i po chwili maszyna rozpadła się na kawałki, które Mewtwo rozrzucił swoimi psychicznymi mocami po morzu.

No i co teraz...?
- Dobra, właściwie to gdzie my teraz jesteśmy?
Powiedział Corvis i... wyciągnął mapę. Teraz trzeba znaleźć trzy punkty orientacyjne, bądź jeden i określić strony świata.

Tak więc jesteście na szczęście w Hoenn. Akurat na plaży, w której wylecieliście na poszukiwanie Twojej siostry.
- Ja już lecę, uważajcie na team Other, oni nie odpuszczą - powiedział Mewtwo i poleciał.
Chyba uznał, ze tu jego rola się skończyła.
- Nie mówiłaś mi, ze potrafisz pilotować - powiedział w pewnej chwili Leo do Lily.
- Tak jakoś wyszło... - dziewczyna nieco się zmieszała.

Corvis uśmiechnął się szeroko.
- Jednak nie jesteś bezużyteczna jak mówiłaś.
Powiedział aby podnieść ją na duchu.
- Może znajdźmy jakąś kryjówkę i odpocznijmy trochę.

Niedaleko było przybrzeżne miasto. Tam mogliście pójść przenocować w pokecenter. Lily miała o wiele lepszy nastrój po Twoich słowach. Leo w pokecenter zaciągnął was do stołówki. Wy mieliście normalne dania, ale on znowu zrobił sobie jedną z tych mieszanek.

Lepiej nawet na to nie patrzeć.
- Będzie teraz pewnie ciężko.
Stwierdził niebieskowłosy.
- Będziemy musieli dołożyć wysiłku do treningu.
Stwierdził zajadając się posiłkiem.

- No z pewnością - powiedział Leo, jedząc swój posiłek, który nawet z tej mieszanki dziwnie pachniał.
Wkrótce wynajęliście pokoje. Dziewczyny chyba się zaprzyjaźniły i zaczęły plotkować o różnych rzeczach. Zdecydowały, że żeby jeszcze pogadać pójdą do jednego. Wkrótce byłeś sam z Leo w waszym pokoju.

Wreszcie... łazienka...
- Chodźmy pod prysznic.
Zabrzmiało jak zaproszenie, co nie? Corvis poszedł pod prysznic.

- No to chodźmy - powiedział Leo.
Po chwili więc byliście w łazience.
- Dobre dwa tygodnie nie byłem pod prysznicem - zauważył Leo, rozbierając się.

No to niezbyt przyjemne doznania no ale mniejsza.
-Może namydlisz mi plecki?
Powiedział Corvis i puścił do chłopaka oczko.

Leo wziął gąkbę.
- Skoro sobie tego życzysz, kochanie - powiedział i również puścił Ci oczko.
Po chwili zabrał się za namydlanie Ci pleców.
- No to teraz twoja kolej - wyszczerzył się jak już skonczył.

No to dobra. Corvis mocno go namydlił od samego karku do dołu pleców a następnie zaczął masować go gąbką.
- Jak sobie życzysz.
Powiedział z uśmiechem niebieskowłosy.

W koncu tak się nawzajem ponamydlaliście, aż cali byliście w pianie. No i przynajmniej nie zalatywało od was tym długim czasem bez prysznica. Teraz mogliście z siebie wpłukać tą całą pianę. Woda była bardzo ciepła, dwa was w sam raz.

Corvis zaczął delektować się uczuciem wody spływającej po jego skórze.
- Nie chce mi się stąd wychodzić.
Powiedział.
- Może zostańmy tutaj.

Twojemu chłopakowi również to odpowiadało.
- No dobra - powiedział Leo.
Jak byliście już całkiem opłukani to się do Ciebie przysunął i zaczął Cię całować.

Leo także jeszcze chwilę Cię całował.
- To śpimy w ubraniach czy bez? - spytał się żartobliwie, obcierając się ręcznikiem.
Obydwoje czuliście się bardzo zmęczeni i bardzo chciało się wam spać.