Corvis Corax - stalowa ręka

Oj tam oj tam. Corvis zawędrował ręką do bokserek chłopaka i dał zdjąć z siebie koszulkę. Następnie pocałował namiętnie Leo.
- No to fajnie.
Powiedział i też zaczął rozbierać chłopaka.

Koniec, jakże to cieszy MG.
- Jesteś smaczny.
Zażartował sobie niebieskowłosy po czym ucałował Leo.

Hahah no wiesz...
- O tego jeszcze nie wiedziałem - zaśmiał się Leo i pocałował Cię.
Chłopak Cię przytulił. Czuliście się faktycznie zmęczeni po takiej akcji.
- No to teraz prysznic i do spania - chłopak pociągnął Cię ze sobą do łazienki.

No to ok. Wspólny prysznic zawsze fajna rzecz. Corvis z chęcią wymydli tego chłopaka.
- To będzie wspaniała noc.
Pomijając fakt, że to dzień.

- Nom - Leo puścił do ciebie oczko.
Po chwili byliście pod prysznicem i zaczęliście się wzajemnie namydlać. To było coś fajnego.
- Hm mam nadzieję, że dziewczyny dobrze się mają - powiedział w pewnej chwili.

Oby było dobrze bo inaczej będzie źle.
- Na pewno sobie poradzą.
Powiedział Corvis i zaczął myć sobie włosy.
- Oby.
Dodał po chwili mniej pewnie.

Leo kiwnął głową. Po chwili byliście czyści i mogliście iść spać do łóżka. Leo się przeciągnął i ziewnął. Po chwili walnął się w łóżko.
- Nie ma to jak wygodne łóżeczko... - powiedział zadowolony.

No na pewno. Właściwie nie ma znaczenia wygoda ale towarzystwo. Corvis również się położył.
- No to dobranoc.
Rzekł i jeszcze odwrócił się tak, żeby mu przez okno nie świeciło.

Leo po chwili zasłonił okno i mieliście zupełnie jak przez noc. Wkrótce zasnęliście obydwaj. Nic Ci się na szczęście nie śniło. Jak się obudziłeś to Leo już nie spał i zastałeś przy łóżku wyśmienicie pachnące śniadanie.
- Cześć - przywitał się z Tobą chłopak.

Śniadanie, kolację właściwie która to godzina? Corvis zaczał się rozglądać dookoła a po chwili zaczął zajadać.
- Cześć.
Powiedział jeszcze zaspany i wziął łyk czegokolwiek. Ale suszyło.

Była 3 rano, a Ty ciągle nie mogłeś się przyzwyczaić, że tak jakby miałeś zegarek w głowie. Był tutaj sok pomarańczowy.
- Trochę dłużej spaliśmy niż myślałem - powiedział rozbawiony Leo.

Ale to i tak noc głęboka. Mogli sobie pospać jeszcze ze dwie godziny... no ale dobra. Po chwili chłopak zaczął wcinać swoją porcję.
- No długo spaliśmy.
Stwierdził jeszcze zaspany chłopak.

Mimo wszystko jednak już byś dłużej nie uspał za nic w świecie. Wkrótce zjedliście. Na szczęście nie napchaliście się tak jak na początku.
- Hm, to co teraz porobimy? - spytał się Leo.

Corvis zaczął się rozglądać dookoła. W sumie ciekawe, o której statek dobije do brzegu.
- Jak jest jeszcze czas to moglibyśmy skorzystać znów z sali treningowej. Nie wiadomo kiedy się następna okazja trafi.
Stwierdził po chwili niebieskowłosy.

Statek będzie w porcie około 9.
- Dobra, no to chodźmy - powiedział chłopak.
Wkrótce zabrał się za zbieranie rzeczy.
- Już tutaj raczej nie przyjdziemy - rozejrzał się.

Corvis rozejrzał się po pokoju. No raczej nie, ale w sumie kto wie jak droga powrotna. No ale mniejsza. Chłopak zajął się zbieraniem rzeczy i ruszył do sali treningowej. O tej godzinie na pewno będzie pusto.

Było tylko kilku trenerów, którzy pewnie nie mogli spać. W tym znajdował się tutaj ten trener Landorusa. Poke-dżin miał teraz więcej spokoju i nikt mu nie zawadzał w treningu.
- Ja tam wole jakieś smoki czy coś - stwierdził Leo.

Smoki... e tam. Ale nie da się zaprzeczyć, że ten pokemon jest szpetny. Corvis podszedł do jednego z basenów i wypuścił do niego remoraida. Później resztę pokemonów.
- No dobra, wy bieżnia.
Pokazał na pokemony z nogami.
- Wy ciężary.
Dodął jeszcze i pokazał na lewitujące pokemony. A poke ryba... tak, ta będzie strzelać do celu. A dokładniej freesbe , hulahop czy co tam tu mają.