Corvis Corax - stalowa ręka

Mieli tu każdą z tych rzeczy. Tak więc zabrałeś się za trening. Minęły dobre dwie godziny i wreszcie pokemony się zmęczyły i teraz zaczęły się trochę zabawiać na płytkim basenie. Leo obecnie też korzystał i sobie w wodzie siedział.

Poki + 1 do lv.

A co tam. Corvis też wlazł do wody, w końcu na płytkim basenie się nie utonie.
- Fajny taki odpoczynek w wodzie. Ale mam jakieś dziwne przeczucia co do tamtej legendy.
Powiedział chłopak i zanurzył się po pas w wodzie. Godzina... wstali była 3, ze dwie godziny najmniej trenują więc powinno być coś przed 6:00.

Dobrze myślałeś bo była 5.42. Zanurzyłeś się wodzie. Temperatura była w sam raz. Leo popatrzył się na Ciebie.
- Em, ten Landorus? - spytał się, patrząc na stwora, który miał obecnie przerwę w treningu.

Niebieskowłosy skinął głową na znak, że właśnie o niego mu chodzi.
- Nie zastanawia cię jak to możliwe, że taka raczej mało przyjazna legenda dała się złapać?
Chociaż może Corvis jest przeczulony na tym punkcie.

Leo się zamyślił.
- Wiesz czasem jest tak, że nawet mało przyjazna legenda po jakimś czasie wybiera sobie jakiegoś trenera. Na przykład Twój Mew. Mały, skryty stworek, którego prawie nikt na oczy nie widział i po jakimś czasie jest już twój - powiedział.

W sumie coś w tym jest ale mew to inna historia.
- Tylko mew jest raczej z tych miłych.
Stwierdził Corvis i ochlapał Leo wodą. A co tam, niech jest zabawa.

Leo się wyszczerzył.
- O, to oznacza wojnę - zaśmiał się.
Po chwili także ochlapał Cię wodą, ale już porządniej.
Remoraid przeskoczył do tego basen i wykazywał chęć by Ci pomóc.

No to zaczęła się wojna. Corvis ochlapał Leo najmocniej jak mógł po czym wydał polecenie.
- Remoraid użyj water gun.
Hyhyhy... zobaczymy kto wygra to starcie.

Leo tylko zrobił duże oczy i oberwał Twoją falą i Water Gunem. Po chwili jednak Ty także dostałeś od Leo i chłopak wypuścił... Sharpedo!
- Hahaha przypomnij sobie film - powiedział i się wyszczerzył chłopak.

Corvis zrobił złowrogą minę.
- Mój remoraid zna charge beam.
Ciekawe czy ktoś kiedyś nakręcił film "elektryczne remoraidy". Mógłby być fajny, choć ten horror o rekinach nie był najgorszy.

- Mój Sharpedo połowę możliwych TM - wyszczerzył się Leo.Tak więc po chwili bitwa wodna została kontynuowana i pokemon Twoego chłopaka niemal spłukał Cię do innego basenu. Leo jednak po tym schował pokemona. Widocznie nie chciał urządzać krwawej rzezi na oblewanie wodą.

Zawsze mogło się potoczyć coś więcej no ale mniejsza. Walka w postaci pokemoniastej na pewno nie byłaby czymś fajnym.
- No dobra. Starczy, trzeba się szykować bo dzisiaj mamy podobno do brzegu dobić.
Stwierdził niebieskowłosy i wyszedł z wody.

No mieliście już tylko pół godziny na wysuszenie się. A poza tym w poke-formach byście nie powalczyli bo tu jest zbyt dużo świadków.
- Rety, nie chcę wychodzić na mróz w mokrym stroju - powiedział Leo.
Wskazał Ci na toalety.
- Tam się przebierzmy - i zaraz powędrował do jednej.

No to spoko. Corvis pochował swoje pokemony do kul i poszedł do łazienki. Postanowił się ubrać jak najcieplej i wciągnąć na nogi te całe "grube skarpety".
- Ale gryzą.
Stwierdził, choć nie było to spowodowane materiałem, lecz odzwyczajeniem się od jakichkolwiek skarpetek.

Wkrótce byliście ubrani i wyglądaliście jak dwa pingwiny... No cóż, pewnie te pokemony także będziecie mieli okazję tu spotkać. Wkrótce zeszliście na ląd. Jak się okazało trener Landorusa także... Albo trenerka? Po tym strojem trudno było stwierdzić.

Kto to wie, mniejsza o to. Trzeba się rozejrzeć, może jakieś pokecenter tu jest albo chociaż rozkład jazdy, kiedy rejs powrotny. Później można by się przejść i pozwiedzać.

Rejs powrotny jest za tydzień. To była chyba jednak dziewcyzna, zobaczyłeś długie włosy spod kurtki. Schowała swojego pokemona do balla, ponieważ temu niezbyt podobało się to zimno.
- No to w drogę - powiedział Leo ochoczo.
Po chwili ruszyliście.

Aż tydzień? Tyle czasu w zimnie? Trzeba było wybrać góry. Corvis ruszył za Leo, w końcu to on dzierżył mapę.
- A są tu jakieś atrakcje?
Ta atrakcje... nocą mróz maluje po szybach kwiaty a wy tak nie umiecie...

Leo się zamyślił.
- Z tego co słyszałem to mają tu ze trzy wyciągi narciarskie, dużo świetnych stoków - powiedział Ci chłopak. - O, mają po drugiej stronie wyspy ogromny ośrodek rekreacyjny - zerknął w jakąś ulotkę. - A tutejsza "kryształowa góra" jest ponoć dość niezwykłym miejscem - dodał.

No to w sumie... Gdzie by tu pójść.
- Może najpierw góra a później przyjemności?
No w sumie to miało sens. Najpierw góry później wypoczynek w ośrodku i na koniec narty.

- Dobra - powiedział Leo.
Szliście spory kawał drogi. Przed wami były jakieś ślady. Wkrótce dotarliście do niewielkiego miasteczka. Było tam PC.
- Lepiej dalej nie iść - powiedział chłopak.
Wkrótce znaleźliście się w budynku. A tam jakże znajoma postać w stroju, która ma Landorusa.

Śledzi czy co. Mniejsza, właściwie która godzina? Jeśli jest jeszcze dość wcześnie to można obejść miasto dookoła i sprawdzić co ciekawego tu jest.
- No, ok.
Powiedział Corvis zadowolony końcem wędrówki przez pole śniegu. W końcu można się ślepoty śnieżnej nabawić.

Była dwudziesta. Tak więc nie pozwiedzacie. Dziewczyna zdjęła kurtkę i w końcu też kaptur. Wyglądała całkiem normalnie i miała brązowe włosy. Jednak po jej dłoni w pewnej chwili jakby przesunął się czarny kształt. Jakby tatuaż... tylko ruchomy.

Właściwie.... kogo to obchodzi. Corvis zdjął kurtkę po czym poszedł na stołówkę. W sumie było to trochę dziwne... ale oni raczej nie powinni oceniać.
- Gorąca czekolada, tego mi brakuje.
Rzekł niebieskowłosy.

Byliście w stołówce. Tam dostaliście jedzenie i gorącą czekoladę. Po chwili do pomieszczenia wbiegł jakiś facet.
- Pomóżcie szukać, coś zjadło drzwi i prawie całą ścianę w jednym pokoju - powiedział.
Dziewczyna, która teraz piła herbatę zakrztusiła się nią i wypadła z pomieszczenia. Usłyszałeś tylko "Vepro ty zbóju".