Odnaleźć ojca - Azyl Dragneel

-No fo dzisiaii,,, hestem wdziwiony ... - powiedziałem napychając sobie buzię ciastkami.
-A przepraszam .. to dla was. - w porę się opamiętałem.
-Tak, Latios jest moim dobrym kumplem. A pan ? Skąd pan za te wszystkie legendarne pokemony ?

- Mieszkam tu na tyle długo, by móc poznać większość z nich - powiedział.
Jak zobaczył, ze Ty też chcesz ciastka to dostałeś ich sporą porcję. Były równie pyszne co ryba.

Ze smakiem zjadłem to co było i zrobiłem się senny.
-Jeśli nie ma pan nic przeciwko to położył bym się spać. Moje pokemony pewnie chętnie by to samo zrobiły. - rzekłem do starszego człowieka.

Starszy człowiek po chwili zaprowadził Cię do osobnego pomieszczenia, gdzie było posłanie. Po chwili rozłożył matę i koc, żeby Twoje pokemony mogły się tam położyć. Było obok drugie pomieszczenie, pewnie należało do niego. Miałeś kilka ciastek, a po chwili zobaczyłeś, że jedno z nich odlatuje... dosłownie...

-WTF!? - wykrzyknąłem widząc odlatujące ciastko, ale zbytnio aż tak się nie przeraziłem - no! w końcu trochę już widziałem ...
-Połóżcie się i odpocznijcie, jutro czeka nas ciężki trening. - powiedziałem do swoich pokemonów i powiedziałem im dobranoc.

Nie dośc, że ciastko odlatywało to jeszcze było go coraz mniej... Po chwili ułożyłeś się do snu razem ze swoimi pokemonami. Śniło Ci się całe stado legend. Obudziłeś się rano i coś wyraźnie przeszukiwało Twoją torbę. Ale Twoje stworki to na pewno nie były...

Cały zaspany wstałem i i spojrzał w około siebie.
-Ej, co jest ? - powiedziałem widząc mój plecak z którego wylatywały różne rzeczy.
-Kim jesteś ?! Zostaw to ! Nie twoje ! - powiedziałem zdenerwowany.

Po chwili ujrzałeś takiego pokemona:

Wychylił się z Twojej torby i pokazał Ci piłeczkę. Nie znałeś jej, więc pewnie nie była Twoja i wpadła stworkowi do Twojego bagażu.

-Ale fajny ! - krzyknąłem widząc kolejną legendę.
-Ja to mam szczęście ! Ty jesteś ? ... Victini tak ? - sprawdzając w pokedexie spytałem pokemona.
-[b]Aha, chciałeś piłeczkę. Weź sobie. Przy okazji weź sobie to jabłko jak chcesz. - pokazałem ostatnią dawkę jedzenia.

Victini uradowany wziął jabłko. Po chwili wyleciał przez drzwi i siadł na jednej z półek. Twoje pokemony w koncu zaczęły się budzić i po chwili zaczęły się bawić bardzo zadowolone z luzu jaki teraz miały tutaj. Poczułeś po chwili przyjemny zapach pieczonej ryby, tylko tym razem chyba inne przyprawy.

-Pobawcie się póki możecie. Później czeka nas trening. - powiedziałem przyjaźnie do swoich pokemonów i przedstawiłem im Victini po czym wyszedłem kierując się zapachem pieczonej ryby.
-Dzień dobry. - powiedziałem widząc staruszka.
-Jak minęła noc?.

- Dzień dobry - przywitał się. - A znakomicie, a jak u ciebie? - spytał.
Victini podleciał do staruszka i siadł mu na ramieniu, po czym dostał kilka jagód. W końcu ryba była gotowa i dostałeś bardzo dużą porcję. Twoje pokemony natomiast miały jagody.

-A nie jest źle ... - powiedziałem do starszego pana i usiadłem do jedzenia.
-Śniło mi się pełno legend zgromadzonych w w jednym miejscu. Niesamowity sen. - powiedziałem napychając sobie buzię rybą.

Staruszek się uśmiechnął.
- Tak było jak się tu wszyscy sprowadzili - powiedział.
Ryba była prześwietna. Jak zjadłeś całą to nie miałeś na nic innego miejsca.

Najedzony przysiadłem na sofie i zacząłem się dopytywać o szczegóły.
-Co ma pan na myśli ? Chce pan powiedzieć że zna pan wszystkie legendy i one pana odwiedzają ? - spytałem nieprzekonany wyznaniem starca.

- Cóż, po tym jak Arceus zniknął legendy zaczęły pilnować, by ich trenerzy nie wyłapali, bo gdyby wpadli w nieodpowiednie ręce... równowaga mogłaby być zachwiana. Tak, znam wszystkich tutaj, a to drugie.. czasami, Victini na przykład ciągle mieszka ze mną - dodał na koniec, wskazując małego pokemona.

Pogłaskałem małego pokemona legendę i powiedziałem.
-Zazdroszczę panu. Mi nie zależy na tym czy złapię legendę czy nie. Pokemon złapany wbrew własnej woli, tylko szkodzi w drużynie. Co nie ? - spytałem.

Pokemony potwierdziły to skinieniem łbów.
- Widzę ty masz dobre podejście, ale nie wszyscy tacy są... Dlatego jak wyruszysz dalej to absolutnie nikomu nie mów o tym miejscu, zły team chce tu dotrzeć - powiedział.

-Nie zamierzam nic nikomu mówić, już to obieca... Poczekaj poczekaj ... Zły Team ? Nie mów mi że to Team G! Szukam ich, porwali dawno temu mojego ojca. Był bardzo znanym naukowcem w środowisku regionu Johto w sprawach legendarnych psów - Suicune, Raikou i Entei. Coś mi się zdaje że oni coś knują coś większego .. Dorwę ich !!! - wstałem i już miałem ruszać ich szukać cały pobudzony.

- Dokładnie, team G - powiedział staruszek.
Tylko patrzył się na Ciebie jak uniosłeś się gniewem.
- Nie unoś się gniewem, tu ich nie znajdziesz, ani nigdzie blisko - poinformował Cię.

-W takim razie muszę się dowiedzieć gdzie oni są! Wiesz coś może na ten temat ? - zapytałem staruszka myśląc o ojcu i modląc się by nic mu nie było.
-W każdym razie muszę wzmocnić swoje pokemony bo wiem że nie będzie łatwo ... - powiedziałem po chwili.

- Niestety nie - pokręcił głową starzec.
Pokemony znowu zaczęły się bawić, tym razem w chowanego. Po chwili i Victini do nich dołączył uradowany z towarzystwa.

-W takim razie nie wiem co mam robić ... - powiedziałem patrząc na uradowane pokemony i myśląc że ciężko im będzie tak szybko ruszać w podróż.
-Jak chcecie to możemy tu jeszcze trochę zostać ... ale nie obejdzie się bez treningu. - dodałem.
-Musimy być przygotowani i zniszczyć Team G. Chodźcie. - powiedziałem i wyszedłem na podwórze wołając swoje pokemony.

Pokemonom niezbyt chciało się trenować. Aż Latios próbował Ci przez myśli podsunąć ideę treningu połączonego z zabawą. W końcu pokemony poszły za Tobą i czekały na polecenia. Staruszek również wyszedł, biorąc ze sobą jakieś krzesełko i siedział w cieniu jednego z drzew, chcąc widocznie popatrzeć.

-Jak aż tak bardzo nie chce wam się trenować w tradycyjny sposób to spróbujemy inaczej. - spojrzałem na Latiosa zgadzając się z nim.
-Dobra pobawimy się w policjantów i złodziei. Chimchar, Charmander i Phanpy jesteście złodziejami i macie uciekać a Latios i Poochyena będą was gonić. Pamiętajcie że to nie jest normalna zabawa, macie tutaj wykorzystywać swoje zdolności by pomóc partnerom i nie dać się złapać, a wy - wskazałem na Latiosa i Poochyene -wykorzystać wszystko co umiecie by ich dorwać. Gdy już dojdzie do złapania to wtedy się pojedynkujecie o ''wolność''. Kto przegra odpada. Do dzieła ! - wytłumaczyłem swoim pokemonom i usiadłem na trawie.