Patrix i Saffari

ds

Wykorzystując okazję, że pokemon się śmieje rzuciłem w jego stronę SafariBall'em. Wydać, że on chyba nigdy nie przestanie się ze mnie śmiać.

Scyther'owi aż leciały łzy ze śmiechu lecz gdy rzuciłeś Saffari'Ball'a to spoważniał i odbił to swoimi siekaczami. Widać że się zdenerwował bo nie dość że się już nie śmiał to szedł w twoją stronę jakby dotknięty tym że go chciałeś wykorzystać.... tak już sobie ubzdurał p;

Widzę, że się zdenerwował. Po co się ze mnie śmiał. W tym przypadku nie zacząłem uciekać tylko czekałem aż do mnie podejdzie.

Pokemon do ciebie podszedł i cię odepchnął aż upadłeś na ziemię. Chyba chciał z tobą solówę zajebać.

Nie miałem zamiaru walczyć z tym pokemonem. Podniosłem się z ziemi i otrzepałem z kurzu.

Scyther trzymając gardę, podchodził do ciebie powoli i wyprowadzał lewy prosty swoim siekaczem, jednak z drugiej strony aby nie urwać ci głowy. Pokazał łapą abyś z nim walczył.

Spojrzałem na niego dając mu do zrozumienia, że nie mam zamiaru z nim walczyć. Wiedziałem, że na terenie safari jest zakaz walk. Kiedy jednak pokemon nie da mi spokoju to walka będzie nieunikniona.

Scyther podszedł do ciebie i jebnął ci z główki aż upadłeś na ziemię. Po kilku sekundach wyskoczył ci wielki guz na czole a Scyther znów zaczął się śmiać jak opętany.

Gdy już się podniosłem z dużym guzem i bólem głowy stanąłem na przeciwko pokemona. Gdy już się ogarnąłrzuciłem się na niego z lewym sierpowym.

Scyther miał zamknięte oczy ze śmiechu a ty trafiłeś go idealnie lewym sierpowym w twarz aż upadł. Zdenerwowany wstał, i także rzucił się na ciebie uderzając cię z skrzydeł, nóg i główki. Masz szczęście że nie używał swoich siekaczy bo głowy byś już nie miał. Kontrowałeś jego ruchy lecz po chwili przegrałeś, i leżąc na glebie krzyczałeś basta. Scyther uniósł dłoń w geście triumfu i pomógł ci wstać. Po chwili cię przeprosił i podziękował za trening.

Cudem patrzyłem na kontrowanie ataki pokemona, ale gdy mnie powalił już nie miałem sił i się poddałem. Trening?! Mam szczęście, że żyję. Spytałem się pokemona czy czasami nie chciałby się do mnie przyłączyć.

Scyther wie że pokemony nie mogą walczyć w strefie Saffari, więc zawsze próbował ćwiczyć z trenerami. Spodobałeś mu się (jako trener oczywiście xD) lecz nie był przekonany co do opuszczenia swoich przyjaciół. Powiedział że jest jednak u nich jeden Scyther wyrzutek który chętnie by dołączył do kogoś. Powiedział też, że oni i pokemony unikaty tak łatwo nie wchodzą do balli.

Skorzystałem z propozycji tego Scyther'a. Rozumiałem go, że nie chce opuszczać swoich przyjaciół. Powiedziałem mu żeby mnie zaprowadził do tego Scyther'a wyrzutka. Dotarło do mnie to że takie dobre pokemony jak on i unikaty nie są łatwe do złapania.

Scyther prowadził cię przez zarośla i trafiliście na otwartą przestrzeń (tzn. bez trawy, krzaków) tylko przykrytą koronami drzew. Było tam pełno Scytherów ! Naliczyłeś z 22 ... 23 ... 25 ? ... o.O 35.
Scythery podleciały uradowane i zaczęły się pchać chyba chcąc z tobą walczyć. Oszołomiony prawie sie przewróciłeś lecz stary Scyther cie uratował i wytłumaczył im wszystko.

Gdy Scyther zaprowadził mnie na tą polanę i zobaczyłem tyle Scyther'ów, że prawie myślałem, że był to sen. Widząc ile Scyther'ów chciało ze mną walczyć była niewyobrażalnie wielka. Przez chwilę pomyślałem, że mam branie xD. Cieszyłem się, że ten starszy Scyther mnie od nich ocalił. Gdyby nie on to bym chyba do szpitala trafił. Podążałem za Scyther'em do tego wyrzutka.

Scyther ruszył do przodu i zaraz znaleźliście się w osobnym, ogrodzonym pomieszczeniu, podobnym do szałasu. Był tam Scyther. Leżał, i gdy zauważył cię, to wstał i czekał na wyjaśnienia. SS powiedział mu wszystko a NS zgodził się do ciebie dołączyć. To takie proste ;^

Gdy dotarliśmy do miejsca gdzie mieszkał osamotniony Scyther zauważyłem szałas, z którym miłych wspomnień nie miałem. Gdy pokemon zgodził się do mnie dołączyć to coś mi w tym nie pasowało. Musiał być w tym jakiś haczyk. Lecz jeszcze nie wiedziałem jaki. W tym czasie zeskanowałem pokemona.

Zanim zeskanowałeś pokemona dowiedziałeś się że musisz urządzić wyścigi. Twój Snivy będzie się ścigał z Scytherem, także możesz poczekać z tym skanem. Jest polana, jest ona okrągła. Trzy kółka. Kto lepszy czas - ten wygrywa.

Skoro chcesz takie wyścigi to pamiętaj, że nie możesz swoich skrzydeł używać. Dobrze Snivy musisz być bardzo szybki pamiętaj. Poczekałem jeszcze jakiś czas z tym skanem. Tylko Scyther bez żadnych oszustw mi tu.

Scyther trochę się zdenerwował jak zacząłeś go podejrzewać o oszutwo. Spojrzał się na ciebie z wyrzutem, lecz wyścig się rozpoczał. Przez jego zawahanie, Snivy prowadziła. Po jednym kółku byli już na równi.

Dalej Snivy wiem, że dasz radę! Zostały ci jeszcze dwa okrążenia! Bardzo się wpatrywałem w ten wyścig chcąc poznać jego zwycięzcę.

Snivy po drugim kółku przegrywał o dwa kroki. Nie poddał się jednak i linie mety przekroczyl ... oni we dwóch, jednocześnie. Tak, tak ! Tak było. Trzeba zrobić dodatkową konkurencję.

Patrzyłem na wyścig z wielkim podnieceniem. Wierzyłem w mojego pokemona, który mnie nie zawiódł. Byłem bardzo zaskoczony wynikiem wyścigu gdyż był to rewanż. Było trzeba wymyślić kolejną konkurencję aby sprawdzić kto jest lepszy. Niestety do mojej głowy nie wpadł żaden pomysł. Myślę że pokemony znajdą jakąś odpowiednią konkurencję.

Scythery myślały przez chwilę, i wpadł im do głowy tylko pomysł walki co było zakazane. Po chwili jednak wymyślili konkurencję, jaką była rzucanie szyszkami do celu. Były tam gniazda Beedrili. Ten kto pierwszy trafi do środka ula i ucieknie przed Beedrilami - ten wygrywa. Gdy dostanie jakimś atakiem to automatycznie przegrywa.